Muzeum II Wojny
Światowej w Gdańsku otworzyło swoje podwoje dla zwiedzających w 2017 r. Była to
dość długo wyczekiwana inauguracja nowej instytucji kulturalno-historycznej na
mapie Polski, której zamierzeniem stało się w jak najlepszy sposób przybliżenie
tematyki najkrwawszego konfliktu w dziejach ludzkości nie tylko dla osób
zainteresowanych tym zagadnieniem oraz wąskiego grono militarystów. Stała
wystawa, której należy poświęcić kilka godzin (zdaniem niektórych pół dnia i
trudno z taką opinią się nie zgodzić), pozwala zrozumieć przyczyny, dla których
świat pchnął się w kierunku tej wojny, ale także poznać postawy ludzi w
nieludzkich czasach – zarówno cywilów i wojskowych. Ukazanie skutków wzbudza
nie lada przerażenie. Autorzy pod kierunkiem prof. dr hab. Pawła Machcewicza
dołożyli wszelkich starań, aby ukazać II wojnę światową przez pryzmat wielu
narodów, nie tylko polskiego, co jest głównym atutem tej placówki, ale zarazem
powodem krytyki przez osoby nieprzychylne tej instytucji (i związanych z
pewnymi środowiskami politycznymi), co mocno uwidoczniło się przy okazji
dymisji pierwszego dyrektora. Nie powinno więc dziwić, że autorzy stałej
wystawy oburzyli się przy próbie zmian przez nowe kierownictwo. Narzucanie
retoryki jednego narodu może jedynie zepsuć odbiór całości, a jednocześnie
świadczy o braku zrozumienia dla idei, która przyświecała twórcom Muzeum II
Wojny Światowej.