Przez Obóz
Koncentracyjny na Majdanku w Lublinie przeszło ponad 180 tys. ludzi, w tym 1/3
została zamordowana w komorach gazowych lub w inny sposób. Miejsce, które
upamiętnia rozmiar tej tragedii znajduje się na peryferiach miasta i obejmuje 90 hektarów z dawnych 270 hektarów . Muzeum
jest ogólnodostępne, a jedyną opłatą pozostaje koszt biletu parkingowego
naszego pojazdu. W sposób dość klarowny, ale i przystępny ukazana została
tragedia ludzi, którzy trafili na Majdanek. W wyniku prac archeologicznych, konserwatorskich
i muzealnych odkryto i zachowano niektóre obiekty po dawnym obozie. W innym
przypadku zdecydowano się na odtworzenie drewnianych obiektów celem
umieszczenia w nich ekspozycji tudzież skali samego miejsca. Przerażający widok
czynią wysokie wieże wartownicze oraz olbrzymi obszar otoczony podwójnym płotem
z drutu kolczastego, podłączonego – w czasach niemieckiej okupacji – do prądu
wysokiego napięcia. Na terenie obozu
ustawiono pomnik upamiętniający ofiary zbrodni hitlerowskiej oraz mauzoleum,
którego zawartość przyprawia o ciarki na plecach. Pod wielką kopułą znajduje
się zwał ziemi, w której znalazły się ludzkie szczątki, wykopane z pól śmierci.
Obrazu grozy dopełnia napis umieszczony na mauzoleum „los nas dla was
przestrogą”.
Obóz koncentracyjny
na Majdanku (druga nazwa KL Lublin) działał w latach 1941-1944. Powstał, kiedy
szefem lubelskiego SS został Odilo Globocnik, wyjątkowa kreatura, która słynęła
z morderczych zapędów jak i pomysłowości w zabijaniu. Niejednokrotnie
przechwalał się liczbą zabitych. Aktywnie bowiem uczestniczył w akcjach
wymierzonych w społeczność żydowską. Zaangażował się w sprowadzenie do obozów koncentracyjnych
na jego terenie puszek z gazem – cyklonu B. Wiele też mu uchodziło na sucho, co
wynikało z faktu, że był pupilkiem Heinricha Himmlera, szefa SS.
Koncepcja
muzeum, powstałego wkrótce po zakończeniu wojny (a trochę to trwało z racji
umiejscowienia w tym miejscu więzienia NKWD/UB dla działaczy polskiego
podziemia niepodległościowego), opierała się na przekazaniu wiedzy, czym było
to miejsce w czasie II wojny światowej i w jakich warunkach przyszło żyć
uwięzionym. Dość dobitnie to pokazują nie tylko druty kolczaste i wieże
strażnicze, co odtworzone baraki z piętrowymi łóżkami. Panujący w nich ciasnota
i zaduch (autor miał okazję zwiedzać to miejsce przy temperaturze na zewnątrz
oscylującej wokół 23 stopni) dawały jedynie namiastkę atmosfery, w której
osadzonym przyszło żyć.
Szczególnym
punktem na trasie zwiedzenia był barak, w którym znajdowała się łaźnia oraz
komory gazowe, dopełnione wspomnieniami tych, którzy przeżyli. Więźniowie,
którzy przybywali do obozu, byli poddawani segregacji, na przydatnych do pracy
i nieprzydatnych. Ci z pierwszą kategorią, podobnie zresztą jak już osadzeni
więźniowie, odbywali kąpiel w zimnej i gorącej wodzie na przemian. Następnie
musieli zanurzyć się w wannie wypełnionej karbolem, czyli wodnym roztworze
fenolu, środku odkażającym. Kto nie chciał, był bity przez strażników. Tych,
których określono jako niezdatnych do pracy, prowadzono do komór gazowych.
O ile początkowo
ciała ofiar grzebano, to z czasem pojawił się problem z nadmiarem zwłok.
Jednocześnie wynikła kwestia zatuszowania rozmiarów morderstw dokonywanych na
Wschodzie przez Einsatzgruppen. Stąd też zaczęto stosować piece krematoryjne.
Takowy zachował się na Majdanku, choć także praktykowano budowanie palenisk z
podwozi samochodów. Jako że na terenie obozu istniał ogród, popiół z ludzkich
ciał był dosypywany do kompostu.
Krematorium
Więźniowie
uznani za zdatnych do pracy, byli wykorzystywani do rozmaitych czynności. Na
terenie samego obozu istniały różne warsztaty, czy tez wspomniany już ogród.
Ludzką siłę wykorzystano także do budowy kilku kilometrów dróg na terenie
samego obozu, powstałych między innymi z żydowskich macew. Wszystkie jednak
wykonywane roboty miały charakter znęcania fizycznego. Na terenie muzeum
zachowały się nad wyraz ciężkie walce, które mieli ciągnąć więźniowie.
Osadzonych
zmuszano także do dbania o wygląd zewnętrzny obozu. Stąd też powstał pomnik
„Trzech orłów”. Jednak budujący go więźniowie zamieścili w nim prochy
spalonych, czyniąc tym samym z tego monumentu miejsce pamięci pomordowanych.
Ozdobą obozu był także kamienny postument żółwia, który dla więźniów nabrał
dość wymownego symbolu, aby pracować powoli.
O życiu
codziennym w obozie najdobitniej można było przekonać się na wystawie w jednym
z baraków. Muzealnikom udało się bowiem połączyć zachowane źródła historyczne –
zwłaszcza relacje więźniów przy jednoczesnym użyciu nowoczesnych metod
docierania do zwiedzającego. Nie tylko więc można była wysłuchać opowieści o
„Radiu Majdanek”, ale i zabrać ze sobą część wystawy. Przy biogramach
przedstawionych postaci znajdowały się bowiem krótkie notatki wielkości wizytówki.
Z jednej strony fotografia, z drugiej fragment dłuższej relacji. Tadeusz
Kosibowicz tak zapamiętał warunki bytowe w obozie: „Więźniowie, sponiewierani,
załamani, udawali się do baraków, gdzie czekały na nich świerzb, wszy, tyfus
plamisty i wiele innych plag”. Zaś Mordechajowi Sztyglerowi utkwił w pamięci
pewien kapo, o zbrodniczych zapędach – „Był to bardzo przystojny młodzieniec o
wiecznie dobrotliwie uśmiechniętej twarzy. Zbić kogoś, ot tak po prostu – to go
nie zadowalało”. Suren Konstantynowicz Barutczew tak charakteryzował więźniów
funkcyjnych: „Każdy więzień Majdanka miał nad sobą całą hierarchię panów, z
których każdy decydował w mniejszym lub większym stopniu nie tylko o jego
istnieniu, ale i o życiu”. Jeszcze inny wspominał o chwilach gehenny, kiedy to
strażnicy stosowali kary chłosty, bicie i inne tortury.
Spośród historii
wielu osadzonych na uwagę zasłużył Daniel Trocme, Francuz, który dobrowolnie
zgłosił się do gestapo, po tym jak aresztowano jego żydowskich uczniów. Ciekawe
zaś losy były Albina Bonieckiego, który po zwolnieniu z odbywania kary w KL
Lublin, udał się do Warszawy, gdzie z bronią w ręku walczył przeciwko Niemcom w
czasie powstania w 1944 r.
Tematyka stałej
ekspozycji na Majdanku siłą rzeczy obejmowała kwestię zagłady Żydów, łącznie z
przedstawieniem jej w ogólnym zarysie jak i wymiarze lokalnym, lubelskim. Uwagę
zwiedzających zwrócono także na „Akcję Reinhardt”, w ramach której w latach
1942-1943 zamordowano ponad 1,8 mln Żydów z terenów Generalnego Gubernatorstwa
i okręgu białostockiego. Kierowano ich do komór gazowych znajdujących się w
obozach koncentracyjnych w Bełżcu, Treblince, Sobiborze, Auschwitz-Birkenau i
Majdanku. Operacją dowodził wspomniany wyżej O. Globocnik.
Pomnik Trzech Orłów
W 1969 r. na
terenie obozu został odsłonięty monumentalny Pomnik Walki i Męczeństwa na
Majdanku projektu Wiktora Tołkina (1922-2013), autora podobnych w KL Sztutowo
oraz na Pawiaku.
Piotr Ossowski
Piotr Ossowski
Bibliografia:
Własne zapiski z
wystawy w muzeum.
Bodnari M.,
Kazimierz Dolny, Lublin i okolice, Gliwice 2017.
Lodzińska E., Wieczorek
W., Kryciński S., Polska niezwykła. Województwo lubelskie, Warszawa 2009.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń