niedziela, 30 lipca 2017

Noc w więzieniu

Obchody 594. rocznicy nadania praw miejskich Łodzi stały się doskonałą okazją, aby zaprosić mieszkańców miasta oraz gości wszelakich do nocnego zwiedzenia pod opieką przewodników stałej wystawy w Muzeum Tradycji Niepodległościowych, zatytułowanej "Więzienie przy ul. Długiej (Gdańskiej) w Łodzi 1885-1953". W atmosferę wydarzenia wprowadziła nie tylko pora, ale i specjalnie przygotowane na tę okazję suche suchary i kawa zbożowa. Zresztą każdy uczestnik otrzymał stosowny certyfikat, którego treść była utrzymana w duchu pierwszego okresu istnienia aresztu, czyli z czasów zaborów.

Miejsce przesłuchań w okresie istnienia więzienia UB.

Samo więzienie przy ul. Długiej (czyli dzisiejszej ul. Gdańskiej) funkcjonowało w latach 1885-1953. Budynek został wzniesiony według projektu Hilarego Majewskiego (1837-1892), jednego z bardziej płodnych architektów, który po sobie zostawił szereg budynków. Wedle wstępnych szacunków, przypisano mu autorstwo blisko 600 budowli w samej Łodzi, w tym zespoły przemysłowe Izraela Poznańskiego przy ul. Ogrodowej, Karola Scheiblera na Księżym Młynie, browary braci Gehlig i Karola G. Anstadta, a ponadto kamienice, wille fabrykanckie (na przykład Herbstów, w którym to obecnie mieści się Muzeum Sztuki) oraz inne obiekty. Odpowiadał za ostateczny kształt bryły kościoła pod wezwaniem Najświętszego Imienia Jezus (pierwotnie świątyni ewangelickiej).

Historia więzienia dzieli się na cztery okresy – czas zaborów (1914-1918), międzywojnia, niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej oraz powojenne lata. Szczególnie te dwa ostatnie naznaczyły to miejsce – wpierw hitlerowcy urządzili to areszt Gestapo, a potem Urząd Bezpieczeństwa. Jednak przez wszystkie lata funkcjonowania więzienia, osadzano tu nie tylko kryminalnych skazańców, ale i politycznych. Już w 1885 r. cele zostały wypełnione działaczami Wielkiego Proletariatu, czyli pierwszej lewicowej partii na polskich ziemiach. W gronie tym znalazł się Franciszek Cobel (1855-1911), który okazał się świetnym partyjnym działaczem w zakresie organizacji struktur, nie tylko w okręgu łódzkim. Zajmował się także sprawami robotniczymi. Gdy w Częstochowie został aresztowany, miał przy sobie materiały opisujące trudne warunki pracy górników, które prawdopodobnie miały zostać użyty przy pisaniu artykułu na łamach „Proletariatu” – organu prasowego „Wielkiego Proletariatu”. Czas za kratami spędził nie tylko w więzieniu przy ul. Długiej, ale i Cytadeli Warszawskiej. Skazany został na 10 lat zesłania na Syberię. Po odbyciu kary, zamieszkał na terenie Galicji, na terenie której wziął aktywny udział w Rewolucji 1905 roku. Sześć lat później popełnił samobójstwo.

Więzienna kibitka.

W więzieniu przy ul. Długiej osadzano również aktywnych uczestników buntu łódzkiego z 1892 r. oraz Rewolucji 1905 roku. Między jednym a drugim wydarzeniem, kilka miesięcy za tutejszymi kratami spędził Józef Piłsudski. W Łodzi bowiem zamierzał drukować nielegalne pismo socjalistyczne „Robotnik”. Jednak aresztowanie uniemożliwiło mu realizację tegoż zadania. Jednak pobyt w łódzkim więzienie dość dobrze zapamiętał. Określił to miejsce jako „wstrętna dziura”, a panujące warunki gorsze niż jak na Syberii.

W okresie międzywojennym za kratami na ul. Długiej znaleźli się aktywiści Komunistycznej Partii Polskiej, w tym – w przyszłości lider Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – Władysław Gomułka, który – o ironio! – również dobrze nie wspominał pobytu w celi. Ogólnie jednak okres funkcjonowania więzienia z tych lat, jak i czasów I wojny światowej, pozostały najsłabiej zbadane.

Cela więzienna z okresy międzywojnia.

Gestapo w latach II wojny światowej zaadaptowało więzienie przy ul. Długiej na własne potrzeby. Przez cały okresy ich zarządu nad tym miejscem, przeszło przez nie blisko 14 tysięcy kobiet. Wśród nich znalazła się Halina Kłąb (1923-2002), agentka wywiadu ZWZ-AK, którą od wykonania wyroku śmierci uratowało – paradoksalnie – wyzwolenie Łodzi spod niemieckiej okupacji przez Armię Czerwoną. W powojennych latach uzyskała tytuł profesora nauk medycznych. Specjalizowała się w gerontologii. Z jej inicjatywy w 1975 r. zorganizowano po raz pierwszy w Polsce Uniwersytet Trzeciego Wieku. Dzieje jej życia z czasów okupacji stały się kanwą spektaklu Teatru Telewizji „Doktor Halina”.

W więzieniu została osadzona także Stanisława Leszczyńska (1896-1974), po rozbiciu przez niemiecką policję formacji Narodowych Sił Zbrojnych w 1943 r. Ta przyszła błogosławiona, której oblicze można ujrzeć na „Kielichu Życia i Przemiany Narodu”, ofiarowanym przez pielęgniarki z okazji 600-lecia obecności cudownego obraz Matki Boskiej na Jasnej Górze w 1982 r., została zesłana do KL Auschwitz-Birkenau. Mimo wyraźnego zakazu ze strony niemieckich władz, podjęła się roli położonej. Przyjęła blisko 3000 porodów, ratując tym samym ludzkie życie. Na kanwie jej wspomnień z tego okresu powstało „Oratorium oświęcimskie” w wykonaniu Anny German i Jerzego Maksymiuka (w 1970 r.).

Karcer.

Po zakończeniu II wojny światowej, Urząd Bezpieczeństwa zorganizował tu swój areszt dla kobiet. W ich gronie znalazła się Halina Pikulska, sekretarka Stanisława Sojczyńskiego ps. Warszyc, organizatora jednej z większej organizacji „żołnierzy wyklętych” – Konspiracyjnego Wojska Polskiego. W czerwcu 1946 r. został aresztowany wraz z bliskimi współpracownikami. Ona także z nimi. W pokazowym procesie przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Łodzi został skazany na karę śmierci, a H. Pikulska na 10 lat pozbawienia wolności. W lutym 1947 r. „Warszyc” został stracony. Ona zaś odbyła tylko połowę wyroku. Wyszła z więzienia po ogłoszeniu amnestii. W więzieniu urodziła syna – Tadeusza.


Ten krótki zarys więzienia przy ul. Gdańskiej, jaki można było poznać podczas nocnej eskapady, zachęca niewątpliwie do ponownego odwiedzenia miejsca, aby poznać życie osób, które z licznych fotografii spoglądały na zwiedzających. Przez chwilę także można było poczuć to, co czuli osadzeni w zawilgoconym karcerze. Już po minucie, w niewygodnej pozycji człowiek miał dość, a więźniarki musiały wytrzymać trzy dni.  

Piotr Ossowski





2 komentarze:

  1. Polecamy specjalistów z Serwisu Fortex www.serwis-zamkow.pl - mają ogromną wiedzę i doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nie Fortex www.serwis-zamkow.pl to pewnie musiałbym sforsować drzwi.

    OdpowiedzUsuń