Jednym z miejsc
martyrologii narodu polskiego z okresu II wojny światowej jest Muzeum Więzienia
Pawiak, przez który przeszło ponad 100 tysięcy ludzi, z czego prawie
37 tys. zostało zamordowanych w tym miejscu. Jednak historia tego zakładu
karnego przy ul. Dzielnej w Warszawie sięgała pierwszej połowy XIX wieku i
wiązała się z rozwojem systemu penitencjarnego na polskich ziemiach pod
rosyjskim zaborem. Choć początkowo osadzano tu kryminalnych przestępców, to z
czasem dołączyli do nich polityczni więźniowie. Jednak to najczarniejsza karta
z lat II wojny światowej przysłoniła w całości dzieje tego zakładu karnego.
W 1829 r.
rozpoczęła się budowa nowoczesnego więzienia w Warszawie z inicjatywy Fryderyka
Skarbka. Tenże referendarz Rady Stanu Królestwa Polskiego, po wizycie w
miejskim areszcie przy ul. Mostowej, przedłożył wniosek o budowie nowego,
dostosowanego do ówczesnych wymogów zakładu penitencjarnego. Bowiem warunki, w
jakich odbywali karę skazani, były najogólniej rzecz ujmując złe i urągające
człowieczeństwo. Jego argumentacja musiała być na tyle skuteczna, skoro
znalazły się środki na wybudowanie więzienia, które formalnie oddano do użytku
w 1837 r., bowiem dwa lata wcześniej osadzono tu pierwszego skazańca.
Kompleks
budynków, które tworzyły zakład karny, zaprojektował znany wówczas architekt
włoskiego pochodzenia – Henryk Marconi (1792-1863). Po dziś zachowały się
liczne obiekty jego autorstwa jak kościół św. Karola Boromeusza w Warszawie,
Hotel Europejski w Warszawie, Nowy Ratusz w Radomiu, ratusz i poczta w
Augustowie, pałace rodzin Branickich w Warszawie, Karskich we Włostowie,
Wielopolskich w Chrobrzy, grobowiec Stanisława Kostki Potockiego i inne. Jako
architekt celował w stylach neorenesansowym, neogotyckim i klasycystycznym. Do kongresówki
przybył w 1822 r. na prośbę gen. Ludwika Michała Paca, który zasłynął jako
wojskowy w okresie istnienia Księstwa Warszawskiego, a w niedalekiej
przyszłości wsparł swoim autorytetem powstanie listopadowe. Mianowicie ten
zasłużony szlachcic zapragnął, aby H. Marconi zaprojektował plan przebudowy
jego pałacu ze stylu barokowego w klasycystyczny, który można podziwiać przy
ul. Miodowej w Warszawie.
Włoch zapewne
nie planował dłużej pozostać w Królestwie Polskim, ale wkrótce związał się z
Małgorzatą, córką ogrodnika gen. L.M. Paca. Stworzyli doskonały związek, który
doczekał się licznego potomstwa, w tym dwóch synów, którzy kontynuowali
ojcowską smykałkę, zaś kolejni zostali malarzami, inżynierami czy
przemysłowcami. W tym męskim gronie nie zabrakło i córki. Niewątpliwie więc
rodzina Marconich wpisała się w dzieje Warszawy.
Więzienny
kompleks budynków budził zachwyt znawców tematyki penitencjarnej. Stał się
nawet wzorem dla angielskiego więzienia w Pentonville. Za kratami karę
pozbawienia wolności odsiadywali kryminalni więźniowie. Politycznych skazańców
po raz pierwszy tu umieszczono po wybuchu powstania styczniowego. Kolejnymi
okazali się być działacze Wielkiego Proletariatu, czyli pierwszej polskiej
partii robotniczej istniejącej w latach 1882-1886. W gronie skazańców znalazł
się jeden z czołowych ideologów polskiego socjalizmu – Ludwik Waryński
(1856-1889). Potem przyszedł czas na uczestników Rewolucji 1905 roku. Z
aresztowanymi podczas tego ostatniego wydarzenia wiązała się spektakularna
ucieczka więźniów w dotychczasowej historii Pawiaka. Organizacji Bojowej PPS
udało się w nocy z 23 na 24 kwietnia 1906 r. odbić dziesięciu skazanych na karę
śmierci. W wolnej II Rzeczypospolitej Polsce akcja ta została
spopularyzowana dzięki książkom oraz filmom fabularnym.
W latach 80. XIX
wieku budynek szpitala wojskowego z czasów wojny serbsko – rosyjsko – tureckiej
(1877-1878) został włączony w skład kompleksu więziennego przy ul. Dzielnej i
przeznaczony dla kobiet, które odbywały karę pozbawienia wolności. Szybko zyskał
miano „Serbii”, czym nawiązywano do pierwotnego założenia budynku.
W okresie
międzywojennym polskie władze nadal wykorzystywały Pawiak jako więzienie dla
kryminalnych skazańców. Wkrótce do nich dołączyli polityczni – przede wszystkim
komuniści, których organizacja – Komunistyczna Partia Polski – była nielegalna
z punktu widzenia ówczesnego prawa.
W czasie II
wojny światowej niemieckie władze zaadaptowały więzienny kompleks przy ul.
Dzielnej na potrzeby eksterminacji narodu polskiego. Przez cały okres istnienia
pod nazistowskim nadzorem przeszło przez ten areszt ponad 100 tys. ludzi, z
czego zamordowano 37 tys. Wśród ofiar znaleźli się ludzie, którzy zostali
rozstrzelani w ramach akcji odwetowych za ataki na niemieckich funkcjonariuszy
czy napady na pociągi. Przypominają o tym zachowane ogłoszenia, które w latach
okupacji rozlepiano po Warszawie. Na Bekanntmachung umieszczano nie tylko
informację o popełnionych przestępstwach względem okupanta, ale i nazwiska
więźniów Pawiaka, którzy mieli ponieść śmierć z tego tytułu, mimo że w żaden
sposób nie byli związani ze wspomnianymi akcjami. Hitlerowcy więc zastosowali
odpowiedzialność zbiorową, która miała zastraszyć Polaków przed podejmowaniem
działań przeciwko okupantowi, bo inaczej śmierć poniosą ich rodacy osadzeni w aresztach.
Dość cynicznie brzmiało jedno z takich ogłoszeń, że do rozstrzelania wytypowano
osoby, które miały zostać zwolnione z aresztu.
Zresztą już same
listy osób rozstrzelanych budziły przerażenie. I tak za szeroko rozumianą
działalność polityczną rozstrzelano przypadkowych 50 więźniów Pawiaka, za
wysadzenie pociągu i ostrzelanie niemieckich funkcjonariuszy (trzech zginęło) –
kolejnych 50, a
innym razem za napady na Niemców i wykolejenie pociągów – 270. I właśnie na tej
ostatniej liście miały znajdować się osoby do zwolnienia z odbywania kary.
Czytając tego rodzaju treści, trudno nie poczuć ciarek na plecach i przerażenia
wobec eksterminacyjnej polityki względem narodu polskiego. A gdy jeszcze weźmie
się pod uwagę, że ich autorem (w przypadku tych trzech konkretnych) był Franz
Kutschera, dowódca policji i SS na dystrykt warszawski, który wsławił się w
przeprowadzaniu tego rodzaju akcji na skalę nieporównywalną z poprzednikami i
następcami, można poniekąd poczuć strach, który musieli odczuwać mieszkańcy
Warszawy.
W jednej z wielu
egzekucji dokonanych na terenie Pawiaka został zamordowany Stefan Bryła, polski
inżynier budowlany i zarazem pionier spawalnictwa, który jako pierwszy na
świecie skonstruował spawany most na rzece Słudwi w Maurzycach. Spośród wielu
budynków, do których powstania przyczynił się jako konstruktor, warto wymienić
„Drapacz chmur” w Katowicach oraz wieżowiec „Prudentialu” w Warszawie.
Pozostali więźniowie
(czyli ok. 63 tys.) zostali wysłani do obozów pracy w głąb III Rzeszy, co dało
części z nich możliwość przetrwania wojny, a inni trafili do obozów
koncentracyjnych. W gronie tych ostatnich znaleźli się między innymi Jan
Eugeniusz Rajewski – ojciec Antoni, zastępca gwardiana zakonu franciszkanów w
Niepokalanowie, ojciec Maksymilian Maria Kolbe, Antoni Rogalski – żołnierz AK,
uczestnik wojny polsko-bolszewickiej czy Norbert Barlicki, socjalista związany
z PPS, poseł na Sejm II RP, minister. Każdy z nich swoje życie zakończył w KL
Auschwitz.
Osobną listę
tworzyli ci więźniowie Pawiaka, których niemiecki okupant zamordował w ramach „Akcji
AB”, mającej na celu eksterminację ludzi będących nośnikami wartości narodowych
i państwowych, wokół których mogliby skupić się ludzie w walce o niepodległą
Polskę. W tej grupie znaleźli się uznani przedwojenni parlamentarzyści jak
Maciej Rataj, marszałek Sejmu, który dwukrotnie pełnił obowiązki Prezydenta RP,
wpierw po zabójstwie Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 r., a potem po
przewrocie majowym w 1926 r., kiedy do dymisji podał się urzędujący Stanisław
Wojciechowski. Ten jeden z czołowych polityków II RP został zamordowany w
Palmirach. Podobny los spotkał posłankę i senatorkę Halinę Jaroszewiczową,
należącej w przeszłości do POW oraz I Brygady Legionów Polskich (dowodzonej
przez Józefa Piłsudskiego), jak i Mieczysława Niedziałkowskiego, posła z
ramienia PPS.
Spośród
więźniów, którzy przeżyli nie tylko karę pozbawienia wolności na Pawiaku, ale i
samą wojnę, warto wymienić takie nazwiska jak Zofię Kossak-Szczucka (w lipcu
1944 r. żołnierzom AK udało się ją uwolnić i tym samym uratować przed
wykonaniem wyroku śmierci; wzięła aktywny udział w powstaniu warszawskim;
zmarła w 1968 r.), Polę Gojawiczyńską (wspomnienia z pobytu na „Serbii” zawarła
w książce pt. „Krata”; zmarła w 1963 r.), Hankę Ordonównę (trafiła na Pawiak
już w 1939 r. w skutek donosu Igo Syma, niemieckiego kolaboranta; opuściła
więzienie dzięki staraniom męża; w czasie wojny opiekowała się dziećmi z
sierocińca; zmarła w 1950 r.) czy Jana Stanisława Gebethnera
(po zwolnieniu z więzienia zajął się nielegalnym drukiem polskich
podręczników; zmarł w 1981 r.).
Kres istnienia
zakładu karnego nastąpił w czasie trwania powstania warszawskiego. Niemiecki
okupant już wcześniej planował likwidację więzienia. W dniu 18 sierpnia 1944 r.
rozstrzelano ostatnich skazańców, w tym dwie kobiety w ciąży. Trzy dni później
Pawiak został wysadzony przez Niemców.
Po zakończeniu
II wojny światowej, dopiero w latach 50. XX wieku przystąpiono do pierwszych
prób upamiętnienia jednego z wielu miejsc kaźni narodu polskiego. Na
fundamentach VII i VIII oddziału powstało muzeum według projektu prof. Romualda
Gutta (1888-1974), architekta, przedstawiciela warszawskiej Akademii Sztuk
Pięknych i Politechniki Warszawskiej. Uroczyste otwarcie nastąpiło 28 listopada
1965 r.
Charakterystycznym
punktem muzeum stał się rosnący przy bramie wiąz, który przetrwał pożogę II
wojny światowej. Na nim to po 1945 r. zaczęto przybijać tabliczki
upamiętniające ofiary Pawiaka, w tym Kazimierza Jurkowskiego, porucznika AK,
rozstrzelanego na terenie więzienia 29 maja 1943 r. czy rodziny Kapłanów (matki
i córki oraz dwóch synów) zamordowanych 5 lipca 1943 r. W ich przypadku za
serce chwyta nie tylko fakt mordu niewinnych dzieci, ale i żal głowy rodziny,
która przeżyła, zawarty w treści tabliczki – „a których opłakuje cudem ocalały
ojciec smętniejszym od Hioba losie”.
W 1984 r. wiąz
jednak obumarł. Odtąd rozpoczęły się żmudne działania mające na celu
zabezpieczenie suchych konarów. Okazało się jednak, że najlepszym rozwiązaniem
było zastąpienie go odlewem z brązu, co nastąpiło w 2004 r. Warto odnotować, że
przed wiązem, otoczonym tabliczkami, modlił się Jan Paweł II w czerwcu 1983 r.,
w czasie swojej drugiej pielgrzymki do Polski.
Dzisiejsze
Muzeum Więzienia na Pawiaku znajduje się na części terenu po dawnym kompleksie
zakładu penitencjarnego. W powojennych latach obszar ten został przecięty
śmiałą arterią komunikacyjną – aleją Jana Pawła II. Po jej drugiej stronie
można odnaleźć tablicę upamiętniającą miejsce, gdzie kiedyś stał budynek
przeznaczony dla kobiet odbywających karę. Warto więc znaleźć chwilę, aby
zwiedzić to miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz