niedziela, 28 maja 2017

Piotrkowska konferencja

Choć od czasu obrony rozprawy doktorskiej i zarazem zakończenia przygody ze studiami doktoranckimi minął już prawie rok, to pewne nawyki wypracowane w ciągu sześciu wytężonych lat, poświęconych zbieraniu materiałów w celu napisania stosownej pracy, pozostały. Jednym z nich to chęć uczestniczenia w konferencjach naukowych. Choć jak pamiętam nie zawsze miałem ochotę jechać w różne części Polski, aby wygłaszać referaty o Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej >KLIK<, a czasem na inne tematy powiązane z historią regionalną. Był to niewątpliwie czas nie tylko naukowej uczty, dzięki której własne horyzonty rozszerzały się o nieznane dotąd zagadnienia z dziejów ludzkości, ale również świetna okazja do zawarcia wielu wartościowych znajomości. Nie powinno więc dziwić, że z przyjemnością udałem się na XIV Studencko-Doktorancką Konferencję Naukową „Człowiek a historia”, która miała miejsce na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach Filia w Piotrkowie Trybunalskim w dniach od 24 do 26 maja 2017 r., pod patronatem prezydenta miasta Piotrkowa Trybunalskiego, a zorganizowanej przez Studenckie Koło Naukowe Klio wespół z Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim.


Panel, w którym uczestniczyłem, obejmował dzieje II wojny światowej oraz czasy współczesne po 1945 r. ze szczególnym naciskiem na historię regionalną. Wyjątkiem były wystąpienia pań Katarzyny Bonarenko z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz Anny Jóźwik z Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Pierwsza z nich zajęła się kwestią postrzegania człowieka wojny w twórczości uznanej białoruskiej pisarki i reportażystki Swietłany Aleksijewicz. Analiza twórczości wykazała, że rzeczywisty obraz ludzi, którzy brali udział w zbrojnych konfliktach jako żołnierzy, daleko odbiegał od kreowanego przez społeczeństwo i aparat państwowy wizerunku. Autorka dotarła do wielu wojaków, którym wojna zniszczyła życia pod względem fizycznym jak i psychicznym. Część młodych ludzi wracało z pola bitewnego jako inwalidzi, którzy wkrótce rozczarowali się rzeczywistością i co za tym szło – zgorzknieli, czując się zbędnym „śmieciem” w swoim otoczeniu. Jednak S. Aleksijewicz uczuliła czytelników na kwestie moralne. Wojna to nic innego jak zabijanie drugiego człowieka. Dla jej rozmówców przekroczenie tej bariery oznaczało załamanie psychiczne. A ona sama nazwała to zjawisko morderstwem. Poniekąd nasuwało się pytanie o sens prowadzenia wojen.

Druga z mówczyń – p. A. Jóźwik opowiedziała o rozwoju autonomicznych ruchów we Włoszech, które chętnie widziałyby swoje regiony jako odrębne państwa. Niewątpliwie to dość ciekawsko w kontekście zjednoczenia kraju sprzed niemalże 150 lat. Warto więc było wysłuchać, dlaczego idea życia w jednym kraju spaliła na panewce. Odpowiedzieć wydała się dość kuriozalnie prosta – niewłaściwa polityka przepełniona ambicjami działaczy politycznych przy jednoczesnym zjawisku korupcji.

Kolejne trzy wystąpienia poświęcone były historii regionalnej. Zaczęła p. Ludwika Borzymek z Akademii Jana Długosza, referując o działalności Wojskowej Służbie Kobiet na terenie Obwodu Armii Krajowej „Rajski Ptak” podczas II wojny światowej. Prelegentka położyła nacisk na odpowiednie wyszkolenie kadr tej formacji, która to miała realizować istotne zadania jak przenoszenie tajnej dokumentacji czy zapewnienia opieki medycznej dla rannych żołnierzy.

Następnie p. Paulina Fronczak z Uniwersytetu Łódzkiego przedstawiła działalność organizacji wyznaniowych w getcie łódzkim. Oprócz czterech żydowskich istniała także jedna dla chrześcijan. Wszystkie jednak dbały o rozwój duchowy swoich członków jak Synowie Chorebu, związku utworzonego przez ortodoksyjnych Żydów. Starali się bowiem, aby w trudnych warunkach zachować nakazy i zakazy wynikające z wiary jak przestrzeganie szabasu. Dzieci zaś uczyli języka hebrajskiego oraz modlitw.

Niemałe zainteresowanie wzbudziło wystąpienie p. Doroty Chmielewskiej z Akademii Jana Długosza, która przybliżała postać Bronisława Skury Skoczyńskiego – alter ego Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”. Obaj bowiem działali na terenie radomszczańskiego w okresie II wojny światowej. Obaj wsławili się zdobyciem więzienia niemieckiego okupanta w Radomsku oraz udanym zamachem na dwóch gestapowców – Willy Bergera i Johanna Wagnera. Ten pierwszy był podwładnym tego drugiego. Jednak ich koleje po 1945 r. bardzo różniły się. O ile S. Sojczyński podjął się walki z komunistyczną władzą w ramach drugiego konspiracji, o tyle Skoczyński ujawnił się w 1945 r. podobnie jak wielu innych żołnierzy Armii Krajowej. Kompletnie wycofał się z zaangażowania w życie społeczne i polityczne, choć należał do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Nie zyskał tym krokiem uznania części ludzi, a przez potomnych został uznany za kolaboranta, który wolał współpracę z władzami PRL niż los „żołnierzy wyklętych”. Prelegentka wręcz ubolewała, że historycy, którzy nie znają dość dobrze regionu radomszczańskiego z czasów II wojny światowej, powielają tę negatywną opinię, zapominając, że po 1945 r. B. Skura Skoczyński nie dorobił się niczego, żyjąc na skraju ubóstwa. Mówczyni wręcz podkreśliła, że czas wojny zniszczył psychicznie tego bohatera wielu brawurowych akcji. Już na samym jej początku stracił żonę oraz dziecko.

Po raz kolejny więc przyszło mi wysłuchać wystąpień, które podejmowały różnorodną tematykę, dzięki czemu moja wiedza o przeszłości rozszerzyła się. Po raz kolejny przekonałem się, że dzieje poszczególnych regionów, miast, miasteczek, wsi posiadają fascynującą i czasem tragiczną historię. A także okazało się, że historia powszechna zawiera również interesujące zagadnienia dla polskich historyków.

Piotr Ossowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz