niedziela, 4 czerwca 2017

Historia Polski wg Andrzeja Wajdy

Andrzeja Wajdy zasadniczo nie trzeba przedstawić. Uczennice i uczniowie świetnie znają jego filmowe adaptacje lektur szkolnych jak „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, „Zemsta” Aleksandra Fredry czy „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Na lekcjach historii pojawiają się fragmenty bądź w całości puszczane dzieła traktujące o ważnych wydarzeniach z dziejów Polski jak „Katyń”, „Korczak” czy „Człowiek z marmuru” jak i „Człowiek z żelaza”. Twórczość reżysera urodzonego w Suwałkach, syna oficera zamordowanego w lesie katyńskim, została niejednokrotnie doceniona nie tylko w kraju, ale i poza granicami. Wspomnieć tylko należy, że za „Ziemię obiecaną” dostał Złotego Lwa, Złotą Kaczkę oraz Złoty Kłos. Sam zaś film – podobnie jak wspomniane „Człowiek z żelaza” i „Katyń” – był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy nieanglojęzyczny film. Ostatecznie A. Wajda otrzymał Nagrodę Akademii Filmowej za całokształt twórczości, co miało miejsce w 2000 r. Nie powinno więc dziwić, że osoba reżysera jak i tematyka jego filmów wzbudzała i wzbudza zainteresowanie nie tylko znawców kinematografii. Siłą rzeczy – z racji poruszanych zagadnień historycznych – historycy byli wręcz zobowiązani do zabierania głosu. I tak też się stało w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi w ramach cyklu „Plus czy minus – konfrontacje historyczne” pod dość znamiennym tytułem „Historia Polski wg Andrzeja Wajdy” w dniu 30 maja 2017 r.


Na zaproszenie prowadzącego – dr Mikołaja Mirowskiego – zjawili się dr hab. Piotr Witek (historyk i autor książki poświęconej filmom reżysera), dr hab. Konrad Klejsa (filmoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego) oraz Jakub Majmurek (krytyk filmowy, związany z „Krytyką polityczną”). Prelegenci zgodnie przyjęli, że A. Wajda w rozumieniu sensu stricte nie był historykiem w rozumieniu akademickim, co zresztą sam reżyser niejednokrotnie podkreślał, ale przede wszystkim był tym, który popularyzował wiedzę o dziejach Polski, włączając się często w ogólnonarodową dyskusję, tudzież wyczuwając odpowiedni moment na pokazanie pewnego tematu, zwłaszcza z czasów wojny, lat po 1945 r., a także trudnych relacji polsko-żydowskich. Nie brakowało, oczywiście, i dzieł sięgających dawniejszych lat. Niewątpliwie jednak – jak sam reżyser przyznawał, ludzkość pamiętała o istotnych postaciach i wydarzeniach dzięki kulturze. Charles Dickens dzięki swoim powieściom świetnie ukazał świat wiktoriańskiej Anglii, na temat którego powstały dobrze opracowane książki historyczne.

 


Zdaniem K. Klejsy, A. Wajda przez swą twórczość chciał pokazać „maszynę historii” (względnie „ducha historii”), która „mieliła” człowieka. Człowieka, który był stawiany w obliczu wydarzeń, które wymagały konkretnego zachowania. Stąd też tematyka historyczna w twórczości reżysera zajmowała istotne miejsce.


Szybko więc ogólna część dyskusji przerodziła się w omawianie i ocenianie poszczególnych dzieł A. Wajdy, które – za sugestią prowadzącego – dla zaproszonych gości były najważniejsze pod względem tematyki historycznej. Okazało się wówczas, że „Katyń”, „Wyrok na Franciszka Kłosa” czy „Pierścionek z orłem w koronie” zdobyły uznanie prelegentów. Wszystkie trzy tytuły nawiązywały do tematyki II wojny światowej, co poniekąd świadczyło o swoistej obsesji A. Wajdy. Wynikało to – jak tłumaczył P. Witek – z jego poczucia długu wobec tych, którzy zginęli. Jednocześnie zwrócił uwagę, że dwa ostatnie tytuły nie doczekały się właściwej dyskusji w polskim społeczeństwie. „Wyrok na Franciszka Kłosa” – wspomnieć należy tu o świetnej kreacji Mirosława Baki jako głównego bohatera – opowiadał o polskim granatowym policjancie, współpracującym z niemieckim okupantem. Jednak sam film pokazywał, aż nazbyt dobitnie, studium stawania się zbrodniarzem. Zaś „Pierścionek z orłem w koronie” był nawiązaniem samego reżysera do wcześniejszych dzieł jak „Popiół i diament” oraz „Popioły”. Zresztą i te tytuły zostały wymienione przez prelegentów. Zaś M. Majmurek zwrócił jeszcze uwagę na „Dantona”, film, w którym to A. Wajda przez pryzmat rewolucji francuski pokazał alegorię samej historii. A P. Witek nadmienił, że zdaniem znawców historii tegoż wydarzenia, zasadniczo odpowiadał zasadniczo stanowi faktycznemu. Niektórzy wykładowcy wręcz zalecali swoim studentom zapoznanie się z tym dziełem.


Najwięcej jednak kontrowersji wzbudził film „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Odmienne zdanie od wygłoszonego przez P. Witka mieli pozostali uczestnicy dyskusji. Autor monografii „Andrzej Wajda jako historyk” wskazał na ukazanie studium głównego bohatera, który przez reżysera w żaden sposób nie został wyidealizowany. Sam zaś film stanowił odpowiedź na krytyczną książkę Sławomira Cenckiewicza, co skutkowało powstaniem kolejnej. Zaś K. Klejsa oraz M. Majmurek mieli odmienne zdanie. Dla nich film był przede wszystkim nieudany z punktu widzenia artystycznego, nie pasującego do cyklu „Człowiek z…”. Zabrakło ich zdaniem złożoności relacji głównego bohatera z innymi oraz wyjaśnienia fenomenu zwykłego elektryka w „Solidarnościowym” ruchu. Niewątpliwie jednak wszyscy zgodzili się, że ów film pokazywał postrzeganie Lecha Wałęsa przez jego pokolenie.


Dyskusja nad filmami objęła także i inne tytuły, łącznie z nieudaną – co sam A. Wajda przyznawał – „Lotną”. Postać samego reżysera oraz pozostawione dzieła stanowiły i będą stanowić przyczynek do dyskusji na temat polskich dziejów jak „Człowiek z żelaza”, filmu nakręconego wręcz na gorąco. Można mieć jedynie żal do mediów, że tak rzadko w swoich ramówkach nie umieszczają jego dzieł.

Piotr Ossowski






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz