niedziela, 25 czerwca 2017

Rewolucja 1905 roku w Łodzi

„Silnie zaznaczyła się w Łodzi i odcisnęła swoje piętno postawa typowa dla wszelkiego rodzaju pionierów, a dla przemysłowych w szczególności. Tak nieodłączna dla ustroju kapitalistycznego pogoń za zyskiem stała się jedynym wykładnikiem postaw ludzkich. Jak twierdzili współcześni, „kto nie ma w Łodzi 100 rubli – jeszcze nie jest człowiekiem, kto ma – przestał nim być”. Myślano tu tylko o zrobieniu majątku za wszelką cenę, w możliwie najkrótszym czasie. Łódź pracowała energicznie, gorączkowo, ale praca ta nosiła cechę jakiejś tymczasowości, która kładła piętno na całym życiu. Wszystko to było urządzone prowizorycznie, obliczone na krótką metę. Marzeniem prawie wszystkich mieszkańców było zrobić majątek i uciec. Nikt tu nie dbał o sprawy kultury, oświaty, o polepszenie życia mieszkańców. Rozwój miasta określany był przez przemysł, wszystko, co powstawało i rozwijało się, tylko jemu służyło. Wzrastającej gwałtownie liczbie ludności i fabryk oraz procesom urbanizacyjnym nie towarzyszyło powstawanie we właściwych proporcjach takich instytucji usługowych jak szkoły, szpitale, biblioteki itp. Biorąc pod uwagę szkolnictwo, Łódź była najbardziej zacofanym miastem w ówczesnym państwie rosyjskim. Ilość szkół początkujących nie zaspokajała nawet w połowie istniejących potrzeb” Słowa te można odnaleźć w książce W.L. Karwackiego „Łódź w latach rewolucji 1905-1907 z 1975 r. Wskazują one poniekąd przyczyny, dla których mieszkańcy nie tylko Łodzi, ale i Cesarstwa Rosyjskiego i Królestwa Polskiego zdecydowali się wyjść na ulice.


Rewolucja 1905 r. wybuchła w Sankt Petersburgu 22 stycznia. Pokojową demonstrację, składającą się z robotników, rozgromiło carskie wojsko. Śmierć miało ponieść ponad 1000 osób, zaś wielu uczestników odniosło rany. A przecież chcieli przekazać swojemu władcy – carowi Mikołajowi II petycję, w której to domagali się 8-godzinnego dnia pracy, wolności słowa i druku, prawa do strajków, równego dla wszystkich prawa wyborczego do Zgromadzenia Ustawodawczego. Zresztą o powołanie tej instytucji postulowali.

Tak rozpoczęła się Rewolucja 1905 roku. Jej wielowątkowość, wielowymiarowość, różnorodność postulatów sprawiły, że zaktywizowała wszystkie warstwy społeczne, nie pozostawiając obojętnym nikogo, komu była dane stanąć w obliczu wyzwania dziejowego. W Królestwie Polskim, znajdującym się w rosyjskim zaborze, szczególne piętno (a może najwłaściwsze określenie to wyraz?) znalazła w Łodzi, mieście, które zawdzięczało dynamiczną karierę dzięki – o ironio! – wielkie rewolucji przemysłowej w XIX w. Jeszcze w początkach tegoż stulecia miasteczko, założone przez Władysława Jagiełłę, liczyło sobie 400 mieszkańców. W chwili wybuchu Rewolucji 1905 r. było zamieszkiwane przez ponad 350 tysięcy ludzi. Co ciekawe, liczba ta urosła do pół miliona w przededniu wybuchu I wojny światowej.

Nic więc dziwnego, że przy okazji obchodów 112. rocznicy Rewolucji 1905 r. w Łodzi, zorganizowanej przez łódzką „Krytykę Polityczną” po raz piąty, odbyła się debata „Rewolucja 1905 roku – historia (nie)zapomniana” w Muzeum Tradycji Niepodległościowych. Prowadzenia podjął się dr Sebastian Adamkiewicz, pracownik tejże instytucji oraz członek redakcji portalu histmag.org. Na jego zaproszenie pozytywnie odpowiedzieli i co za tym szło, zjawili się: Michał Gauza – organizator obchodów Rewolucji 1905 r. w Łodzi, Izabela Mrzygłód, historyczka, absolwentka Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego, zajmująca się polityką historyczną i kulturą pamięci, oraz dr Kamil Śmiechowski z Instytutu Historii Uniwersytetu Łódzkiego, badacz dziejów Łodzi z przełomu XIX i XX wieku. Zapowiadała się więc interesująca dyskusja o pamięci wydarzeń sprzed 112 lat oraz ich odbiorze we współczesnym społeczeństwie, szczególnie łódzkim.

Intrygująco swoje wystąpienie zaczął dr S. Adamkiewicz, przypominając wypowiedzieć prof. Jerzego Eislera o telefonach ze szkół, których przedstawiciele prosili go o patronat nad konkursami o zapomnianym bohaterze Witoldzie Pileckim. I może by to nie dziwiło nikogo, gdyby tych próśb nie było tak wiele. Prowadzący więc, kierując się do gości, zadał pytanie, jak to było i jest z pamięcią o wydarzeniach Rewolucji 1905 r. w Łodzi. Siłą rzeczy, w pierwszej kolejności odpowiedział M. Gauza. Stwierdził, że na przestrzeni minionych pięciu lat, zmieniła się w pewnym stopniu świadomość w odbiorze samych uroczystości. Gdy po raz pierwszy zostały zorganizowane, pojawiły się głosy, że należałoby zdekomunizować samo wydarzenie z przestrzeni publicznej poprzez usunięcie nazwy ulicy czy zburzenie pomnika na Zdrowiu. Obecnie takie propozycje nie pojawiają się. Zaznaczył jednak, że wiedza na temat zdarzeń sprzed 112 lat nie jest obca w środowiskach lewicowych. Ubolewał jedynie, że w upowszechnianiu wiedzy na temat Rewolucji 1905 roku zabrakło wsparcia ze strony szkół.

Do wypowiedzi poprzednika odniosła się I. Mrzygłód, stwierdzając, że w kręgach polskiej lewicy oraz inteligencja wiedza na temat Rewolucji 1905 roku funkcjonuje. Zwróciła uwagę jednak uwagę, że w ogólnym rozeznaniu znaczenie i informacje na ten temat zostały wyparte, a szkoda, bo przecież wśród haseł można było odnaleźć dążenia do emancypacji kobiet oraz podwaliny pod stworzenie ruchu spółdzielczego. Konkludowała, że z Rewolucją 1905 roku jest ten problem, że nie wpisuje się w historyczną narrację romantyczną czy szlachecką. Zaś K. Śmiechowski wyraził pogląd, że samo to wydarzenie zostały przyćmione przez inne, które nastąpiły później. Nadto odniósł się do wypowiedzi M. Gauzy o miejscu Rewolucji 1905 roku w programach nauczania. Wskazał na umiejscowienie samego wydarzenia w procesie nauczanie, co przejawia się niewielkim akcentowaniem znaczenia w procesualnym opisie przebiegu dążeń do odzyskania niepodległości przez Polaków. Więcej bowiem miejsca przeznacza się na omawianie powstań narodowo-wyzwoleńczych niż na Rewolucję 1905 roku. I trudno z tym wnioskiem nie zgodzić się.

Nie powinno więc dziwić, że prowadzący dociekał, dlaczego konkretne wydarzenie stawało się ikoną powszechnej świadomości narodowej, a inne – względnie odmienny aspekt tego samego zdarzenia, już nie. Odpowiedzi udzieliła I. Mrzygłód, wskazując na zasadnicze czynniki kształtujące pamięć historyczną jak pamięć indywidualna, czyli ta przekazywana przez osoby uczestniczące w danych wydarzeniach, polityka państwa, co przede wszystkim przejawia się w nazywaniu ulic, stawianiu pomników czy kreowaniu podręczników, i wreszcie kultura, która wyraziście formułuje wyobrażenia o przeszłości. Jednym z głównych nurtów w polskiej kulturze była i jest tak zwana wielka narracja narodowa, przedstawiająca dzielnych, walecznych Polaków. Wyrazistym przykładem tego rodzaju podejścia do opisywania przeszłości okazał się rok 1918. Słusznie akcentuje się zwycięstwo odzyskania niepodległości, ale jednocześnie zbywa się milczeniem projekty reform ogłoszonych przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego.

Zaś K. Śmiechowski podkreślił fakt, że między 1905 r. a współczesnością doszło do tak dużej wymiany społecznej, że przodkowie większości obecnych łodzian nie uczestniczyli w omawianych wydarzeniach, więc siłą rzeczy nie przekazali wiedzy o nich swoim następcom. Zaznaczył również złożoność Rewolucji w Łodzi. Inne cele bowiem przyświecały inteligencji, robotnikom czy chłopom. Przejawem różnorodności zachodzącego procesu historycznego było przechodzenie na mariawityzm przez katolików jako wyraz sprzeciwu wobec dotychczasowej postawy hierarchów kościelnych. Jednocześnie doszło do przebudzenia świadomości politycznej, co skutkowało rosnącą zarówno popularnością jak i rozrostem szeregów partii politycznych. Swoja wypowiedź zakończył dość kontrowersyjnym stwierdzeniem, ale jakże wymownym, że dzieje Łodzi nie przystają do ogólnopolskich, w efekcie nie wpisują się w narrację narodową. Nie powinno więc dziwić, że pamięć łodzian o Rewolucji 1905 r. nie najlepiej się przedstawia.

Ta konstatacja skłoniła prowadzącego do zadania pytania, jakie należy podjąć działania, aby zaszczepić wiedzę na temat Rewolucji 1905 roku wśród mieszkańców Łodzi. Odpowiedzią iście banalnie prostą, a zarazem brutalną w swej oczywistości, było pozyskanie odpowiednich środków finansowych, które zapewniłyby dobre funkcjonowanie instytucji, promujących wydarzenie, a także wywarłby wpływ na popkulturę, co mogłoby zaowocować powstawaniem komiksów czy przystępnych dla przeciętnego widza filmów (uczciwie bowiem należy wspomnieć o „Gorączce” w reżyserii Agnieszki Holland). A przede wszystkim – co wyraźnie podkreślił M. Gauza – należy prowadzić konsekwentne działania, które regularnie przypominałby o wydarzeniach sprzed 112. W ten nurt wpisały się zarówno organizowane uroczystości rocznicowe oraz wydawana jednodniówka „Łodzianka”.

Niewątpliwie więc dyskusja wyzwoliła potrzebę mówienia o Rewolucji 1905 roku, zwłaszcza o jej przebiegu w Łodzi, ale również pozyskiwaniu wiedzy na jej temat. Zebrana publiczność była również ciekawa różnych aspektów, stąd też pojawiły się pytania i z tej strony pod adresem prelegentów. Na wszystkie bowiem ustosunkowali się zaproszeni goście

Piotr Ossowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz