Choć od czasu
obrony rozprawy doktorskiej i zarazem zakończenia przygody ze studiami
doktoranckimi minął już prawie rok, to pewne nawyki wypracowane w ciągu sześciu
wytężonych lat, poświęconych zbieraniu materiałów w celu napisania stosownej
pracy, pozostały. Jednym z nich to chęć uczestniczenia w konferencjach
naukowych. Choć jak pamiętam nie zawsze miałem ochotę jechać w różne części
Polski, aby wygłaszać referaty o Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej >KLIK<, a czasem
na inne tematy powiązane z historią regionalną. Był to niewątpliwie czas nie
tylko naukowej uczty, dzięki której własne horyzonty rozszerzały się o nieznane
dotąd zagadnienia z dziejów ludzkości, ale również świetna okazja do zawarcia
wielu wartościowych znajomości. Nie powinno więc dziwić, że z przyjemnością
udałem się na XIV Studencko-Doktorancką Konferencję Naukową „Człowiek a
historia”, która miała miejsce na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach
Filia w Piotrkowie Trybunalskim w dniach od 24 do 26 maja 2017 r., pod
patronatem prezydenta miasta Piotrkowa Trybunalskiego, a zorganizowanej przez
Studenckie Koło Naukowe Klio wespół z Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim.
Panel, w którym
uczestniczyłem, obejmował dzieje II wojny światowej oraz czasy współczesne po
1945 r. ze szczególnym naciskiem na historię regionalną. Wyjątkiem były
wystąpienia pań Katarzyny Bonarenko z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w
Kielcach oraz Anny Jóźwik z Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Pierwsza z
nich zajęła się kwestią postrzegania człowieka wojny w twórczości uznanej
białoruskiej pisarki i reportażystki Swietłany Aleksijewicz. Analiza twórczości
wykazała, że rzeczywisty obraz ludzi, którzy brali udział w zbrojnych
konfliktach jako żołnierzy, daleko odbiegał od kreowanego przez społeczeństwo i
aparat państwowy wizerunku. Autorka dotarła do wielu wojaków, którym wojna
zniszczyła życia pod względem fizycznym jak i psychicznym. Część młodych ludzi
wracało z pola bitewnego jako inwalidzi, którzy wkrótce rozczarowali się
rzeczywistością i co za tym szło – zgorzknieli, czując się zbędnym „śmieciem” w
swoim otoczeniu. Jednak S. Aleksijewicz uczuliła czytelników na kwestie
moralne. Wojna to nic innego jak zabijanie drugiego człowieka. Dla jej
rozmówców przekroczenie tej bariery oznaczało załamanie psychiczne. A ona sama
nazwała to zjawisko morderstwem. Poniekąd nasuwało się pytanie o sens
prowadzenia wojen.
Druga z mówczyń
– p. A. Jóźwik opowiedziała o rozwoju autonomicznych ruchów we Włoszech, które
chętnie widziałyby swoje regiony jako odrębne państwa. Niewątpliwie to dość
ciekawsko w kontekście zjednoczenia kraju sprzed niemalże 150 lat. Warto więc
było wysłuchać, dlaczego idea życia w jednym kraju spaliła na panewce.
Odpowiedzieć wydała się dość kuriozalnie prosta – niewłaściwa polityka przepełniona
ambicjami działaczy politycznych przy jednoczesnym zjawisku korupcji.
Kolejne trzy
wystąpienia poświęcone były historii regionalnej. Zaczęła p. Ludwika Borzymek z
Akademii Jana Długosza, referując o działalności Wojskowej Służbie Kobiet na
terenie Obwodu Armii Krajowej „Rajski Ptak” podczas II wojny światowej.
Prelegentka położyła nacisk na odpowiednie wyszkolenie kadr tej formacji, która
to miała realizować istotne zadania jak przenoszenie tajnej dokumentacji czy
zapewnienia opieki medycznej dla rannych żołnierzy.
Następnie p.
Paulina Fronczak z Uniwersytetu Łódzkiego przedstawiła działalność organizacji
wyznaniowych w getcie łódzkim. Oprócz czterech żydowskich istniała także jedna
dla chrześcijan. Wszystkie jednak dbały o rozwój duchowy swoich członków jak
Synowie Chorebu, związku utworzonego przez ortodoksyjnych Żydów. Starali się
bowiem, aby w trudnych warunkach zachować nakazy i zakazy wynikające z wiary jak
przestrzeganie szabasu. Dzieci zaś uczyli języka hebrajskiego oraz modlitw.
Niemałe
zainteresowanie wzbudziło wystąpienie p. Doroty Chmielewskiej z Akademii Jana
Długosza, która przybliżała postać Bronisława Skury Skoczyńskiego – alter ego
Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”. Obaj bowiem działali na terenie
radomszczańskiego w okresie II wojny światowej. Obaj wsławili się zdobyciem
więzienia niemieckiego okupanta w Radomsku oraz udanym zamachem na dwóch
gestapowców – Willy Bergera i Johanna Wagnera. Ten pierwszy był podwładnym tego
drugiego. Jednak ich koleje po 1945 r. bardzo różniły się. O ile S. Sojczyński
podjął się walki z komunistyczną władzą w ramach drugiego konspiracji, o tyle
Skoczyński ujawnił się w 1945 r. podobnie jak wielu innych żołnierzy Armii
Krajowej. Kompletnie wycofał się z zaangażowania w życie społeczne i
polityczne, choć należał do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Nie
zyskał tym krokiem uznania części ludzi, a przez potomnych został uznany za
kolaboranta, który wolał współpracę z władzami PRL niż los „żołnierzy
wyklętych”. Prelegentka wręcz ubolewała, że historycy, którzy nie znają dość
dobrze regionu radomszczańskiego z czasów II wojny światowej, powielają tę
negatywną opinię, zapominając, że po 1945 r. B. Skura Skoczyński nie dorobił
się niczego, żyjąc na skraju ubóstwa. Mówczyni wręcz podkreśliła, że czas wojny
zniszczył psychicznie tego bohatera wielu brawurowych akcji. Już na samym jej
początku stracił żonę oraz dziecko.
Po raz kolejny
więc przyszło mi wysłuchać wystąpień, które podejmowały różnorodną tematykę,
dzięki czemu moja wiedza o przeszłości rozszerzyła się. Po raz kolejny
przekonałem się, że dzieje poszczególnych regionów, miast, miasteczek, wsi
posiadają fascynującą i czasem tragiczną historię. A także okazało się, że
historia powszechna zawiera również interesujące zagadnienia dla polskich
historyków.
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz