Andrzeja Wajdy
zasadniczo nie trzeba przedstawić. Uczennice i uczniowie świetnie znają jego
filmowe adaptacje lektur szkolnych jak „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza,
„Zemsta” Aleksandra Fredry czy „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Na lekcjach
historii pojawiają się fragmenty bądź w całości puszczane dzieła traktujące o
ważnych wydarzeniach z dziejów Polski jak „Katyń”, „Korczak” czy „Człowiek z
marmuru” jak i „Człowiek z żelaza”. Twórczość reżysera urodzonego w Suwałkach,
syna oficera zamordowanego w lesie katyńskim, została niejednokrotnie doceniona
nie tylko w kraju, ale i poza granicami. Wspomnieć tylko należy, że za „Ziemię
obiecaną” dostał Złotego Lwa, Złotą Kaczkę oraz Złoty Kłos. Sam zaś film –
podobnie jak wspomniane „Człowiek z żelaza” i „Katyń” – był nominowany do
Oscara w kategorii najlepszy nieanglojęzyczny film. Ostatecznie A. Wajda
otrzymał Nagrodę Akademii Filmowej za całokształt twórczości, co miało miejsce
w 2000 r. Nie powinno więc dziwić, że osoba reżysera jak i tematyka jego filmów
wzbudzała i wzbudza zainteresowanie nie tylko znawców kinematografii. Siłą
rzeczy – z racji poruszanych zagadnień historycznych – historycy byli wręcz
zobowiązani do zabierania głosu. I tak też się stało w Muzeum Tradycji Niepodległościowych
w Łodzi w ramach cyklu „Plus czy minus – konfrontacje historyczne” pod dość
znamiennym tytułem „Historia Polski wg Andrzeja Wajdy” w dniu 30 maja 2017 r.
Na zaproszenie
prowadzącego – dr Mikołaja Mirowskiego – zjawili się dr hab. Piotr Witek
(historyk i autor książki poświęconej filmom reżysera), dr hab. Konrad Klejsa
(filmoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego) oraz Jakub Majmurek (krytyk
filmowy, związany z „Krytyką polityczną”). Prelegenci zgodnie przyjęli, że A.
Wajda w rozumieniu sensu stricte nie był historykiem w rozumieniu akademickim,
co zresztą sam reżyser niejednokrotnie podkreślał, ale przede wszystkim był
tym, który popularyzował wiedzę o dziejach Polski, włączając się często w
ogólnonarodową dyskusję, tudzież wyczuwając odpowiedni moment na pokazanie
pewnego tematu, zwłaszcza z czasów wojny, lat po 1945 r., a także trudnych
relacji polsko-żydowskich. Nie brakowało, oczywiście, i dzieł sięgających
dawniejszych lat. Niewątpliwie jednak – jak sam reżyser przyznawał, ludzkość
pamiętała o istotnych postaciach i wydarzeniach dzięki kulturze. Charles
Dickens dzięki swoim powieściom świetnie ukazał świat wiktoriańskiej Anglii, na
temat którego powstały dobrze opracowane książki historyczne.
Zdaniem K.
Klejsy, A. Wajda przez swą twórczość chciał pokazać „maszynę historii”
(względnie „ducha historii”), która „mieliła” człowieka. Człowieka, który był
stawiany w obliczu wydarzeń, które wymagały konkretnego zachowania. Stąd też
tematyka historyczna w twórczości reżysera zajmowała istotne miejsce.
Szybko więc
ogólna część dyskusji przerodziła się w omawianie i ocenianie poszczególnych
dzieł A. Wajdy, które – za sugestią prowadzącego – dla zaproszonych gości były
najważniejsze pod względem tematyki historycznej. Okazało się wówczas, że
„Katyń”, „Wyrok na Franciszka Kłosa” czy „Pierścionek z orłem w koronie”
zdobyły uznanie prelegentów. Wszystkie trzy tytuły nawiązywały do tematyki II
wojny światowej, co poniekąd świadczyło o swoistej obsesji A. Wajdy. Wynikało
to – jak tłumaczył P. Witek – z jego poczucia długu wobec tych, którzy zginęli.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że dwa ostatnie tytuły nie doczekały się właściwej
dyskusji w polskim społeczeństwie. „Wyrok na Franciszka Kłosa” – wspomnieć
należy tu o świetnej kreacji Mirosława Baki jako głównego bohatera – opowiadał
o polskim granatowym policjancie, współpracującym z niemieckim okupantem.
Jednak sam film pokazywał, aż nazbyt dobitnie, studium stawania się
zbrodniarzem. Zaś „Pierścionek z orłem w koronie” był nawiązaniem samego
reżysera do wcześniejszych dzieł jak „Popiół i diament” oraz „Popioły”. Zresztą
i te tytuły zostały wymienione przez prelegentów. Zaś M. Majmurek zwrócił
jeszcze uwagę na „Dantona”, film, w którym to A. Wajda przez pryzmat rewolucji
francuski pokazał alegorię samej historii. A P. Witek nadmienił, że zdaniem znawców
historii tegoż wydarzenia, zasadniczo odpowiadał zasadniczo stanowi
faktycznemu. Niektórzy wykładowcy wręcz zalecali swoim studentom zapoznanie się
z tym dziełem.
Najwięcej jednak
kontrowersji wzbudził film „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Odmienne zdanie od
wygłoszonego przez P. Witka mieli pozostali uczestnicy dyskusji. Autor
monografii „Andrzej Wajda jako historyk” wskazał na ukazanie studium głównego
bohatera, który przez reżysera w żaden sposób nie został wyidealizowany. Sam
zaś film stanowił odpowiedź na krytyczną książkę Sławomira Cenckiewicza, co
skutkowało powstaniem kolejnej. Zaś K. Klejsa oraz M. Majmurek mieli odmienne
zdanie. Dla nich film był przede wszystkim nieudany z punktu widzenia
artystycznego, nie pasującego do cyklu „Człowiek z…”. Zabrakło ich zdaniem
złożoności relacji głównego bohatera z innymi oraz wyjaśnienia fenomenu
zwykłego elektryka w „Solidarnościowym” ruchu. Niewątpliwie jednak wszyscy
zgodzili się, że ów film pokazywał postrzeganie Lecha Wałęsa przez jego
pokolenie.
Dyskusja nad
filmami objęła także i inne tytuły, łącznie z nieudaną – co sam A. Wajda
przyznawał – „Lotną”. Postać samego reżysera oraz pozostawione dzieła stanowiły
i będą stanowić przyczynek do dyskusji na temat polskich dziejów jak „Człowiek
z żelaza”, filmu nakręconego wręcz na gorąco. Można mieć jedynie żal do mediów,
że tak rzadko w swoich ramówkach nie umieszczają jego dzieł.
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz