Łódzki ośrodek
przemysłowy słynął z włókiennictwa. Wiek XIX przyniósł niesamowicie dynamiczny
rozwój miasta oraz okoliczności miejscowości jak Pabianice. Mało kto wie, że w
tej położonej nad Dobrzynką, dawnej siedzibie kapituły krakowskiej w tym
regionie, rozwinęła się branża papiernicza. Za sprawą Leonarda Fesslera,
Roberta i Oskara Saengerów pabianicka papiernia stała się głównym rozgrywającym
na krajowym rynku. Dziś – podobnie jak po wielkich fortunach fabrykanckich
przemysłu włókienniczego – ostały się mury zakładów (o ile ich nie zburzono) i
piękne siedziby przemysłowców. Jedna z nich znajduje się w Pabianicach. Wpisana
do rejestru zabytków, czeka na nowego właściciela.
Przy ul. Józefa
Piłsudskiego pod numerem 14 znajduje się Pałacyk Papierni, czyli willa
Saengerów, właścicieli ekspansywnej w szczytowym okresie fabryki papieru.
Budynek powstał w 1905 r., kiedy prezesem spółki był Oskar, pomysłowy innowator
i prawdziwy wizjoner, nie bojący się wyzwań na polu gospodarczym. Na tle
innych posiadłości fabrykanckich w grodzie nad Dobrzynką wyróżniają go dwa
portyki z kolumnami w porządku jońskim, zwieńczone skromnymi tympanonami. Ten usytuowany
od wschodu nie posiada schodów prowadzących nań jak w przypadku zachodniego,
czyli od strony ogrodu. Zewnętrza szata bowiem stanowi o uroku tego zabytku.
Wnętrze uległo znacznym zmianom wynikającym z umieszczenia w dawnej
fabrykanckiej willi pomieszczeń biurowych po 1945 r., a w połowie lat 50. XX
wieku mieszkań komunalnych. Ostatni lokatorzy wyprowadzili się kilka lat temu.
Sam zaś budynek wraz z gruntami, na których stoi, został wpisany do rejestru
zabytków oraz wystawiony na sprzedaż przez Urząd Miejski w Pabianicach.
Chętnych na razie brak, a szkoda, bo w najbliższej okolicy do kupienia jest sporej
wielkości grunt (ponad 7 tys. m kw). Wszak nie byle jaka to lokalizacja.
Wiek XIX to czas
rewolucji przemysłowej. Rzemieślnicze cechy, miejskie manufaktury przechodziły
do historii. Ich miejsce zastępowały duże fabryki, napędzane przy pomocy
nowoczesnych jak na owe czasy rozwiązaniami technicznymi, vide: maszyna parowa.
Następowała widoczna urbanizacja miast, do których ściągały rzesze ludzi z
terenów wiejskich w nadziei na poprawę swoich warunków materialnych. Tak
przecież rozwinęła się Łódź jak i okoliczne miejscowości. Uprzemysłowienie
produkcji dotyczyło również branży papierniczej. Dotąd papier wytwarzały
specjalne młyny, które swoimi towarami zaspokajały tylko lokalny rynek. Jednak
w XIX wieku wzrosła pokupność na tego rodzaju produkty. Popyt domagał się
dużych ilości. Nastąpiła wręcz niesłychana popularyzacja papieru. Dotychczasowe
metody wytwarzania nie były w stanie nadążyć za zapotrzebowaniem. Stąd też
zaczęły powstawać wyspecjalizowane fabryki. W Królestwie Polskim ich wyraźna
ekspansja nastąpiła po 1850 r. Wcześniej jednak – za czasów ministra skarbu ks.
Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego (okres sprawowania funkcji:
1821-1830) podjęto działania zmierzające do rozwoju przemysłu papierniczego,
ale zostało to zahamowane w wyniku represji po powstaniu listopadowym w 1831 r.
W drugiej
połowie XIX wieku nastała pozytywna koniunktura dla rozwoju przemysłu
papierniczego. Idealnie ją wyczuł Robert Saenger, który w odpowiednim momencie
nabył fabrykę papieru w drodze licytacji od Leonarda Fesslera. Ten zaś uchodził
w pabianickiej historii za prekursora nowej gałęzi przemysłu w grodzie nad
Dobrzynką. Przyszedł bowiem na świat w 1814 r. lub 1815 r. w czeskim Rumburku
jak syn Alojzego, lekarza, oraz matki Magdaleny. Podobnie jak większość
mieszkańców miasteczka został wykształcony w zawodzie tkacza. Wkrótce po
osiągnięciu pełnoletniości zdecydował się opuścić rodzinne strony i skuszony
możliwością zdobycia majątku oraz odpowiedniej pozycji społecznej, udał się do
Królestwa Polskiego. Osiadł w Pabianicach. Po raz pierwszy został zanotowany w
lokalnych księgach w 1839 r. Zamieszkał u niejakiego Augusta Masslicha,
właściciela warsztatu drukarskiego, zajmującego się przede wszystkim barwieniem
tkanin. Zapewne też u niego najął się do pracy. Wkrótce potem przełożony
Leonarda zmarł. Wdowa po nim musiała nie tylko zająć się czwórką dzieci, ale i
pokierować rodzinnym zakładem. Do pomocy więc wzięła przybysza z Czech, z
którym to niebawem związała się ślubnym węzłem w 1840 r. w parafii
rzymsko-katolickiej p.w. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty i św. Wawrzyńca
Męczennika. Sześć lat później i ona podzieliła los pierwszego męża. Tak więc
Leonard odziedziczył i zakład i czwórkę potomstwa żony. Uczciwie należy
zaznaczyć, że zaopiekował się nimi, zapewniając im odpowiedni zawód oraz
wsparcie ze swej strony.
On sam długo we
wdowieństwie nie pozostał. Jesienią 1846 r. ożenił się z Augustą Eichbaum. Na
ślubnym kobiercu stanęli w parafii ewangelickiej p.w. św. Piotra i św. Pawła w
Pabianicach. Przystał tym samym na wyznanie małżonki, mimo że sam był wychowany
w katolickiej rodzinie. Warto nadmienić, że rola świadka przypadła Benjaminowi
Krusche, który wywodził się z wielkiej fabrykanckiej rodziny w Pabianicach. Był
także ojcem chrzestnym pierworodnego Leonarda – Karola.
Wraz z
początkiem lat 50. XIX w. Fesslerowie przenieśli się do Łodzi, gdzie Leonard
nabył farbiarnię i drukarnię tkanin, w którą to zainwestował stawiając na zakup
maszyny parowej. Wkrótce potem sprzedał warsztat Masslicha wspomnianemu już B.
Krusche. Równolegle nabył dwie parcele położone przy dzisiejszej ul. Józefa
Piłsudskiego w Pabianicach od niejakiego Tomasza Debichta w 1851 r. Długo one
leżałem odłogiem, aż w końcu postanowił, zapewne za radą teścia, który był
papiernikiem, postawić papiernię. Przyjęło się uznawać rok 1865 za początek
istnienia pabianickiej fabryki papieru. Inne źródła sugerują rok 1863.
Niewątpliwie jednak, pierwsza tego typu fabryka nad Dobrzynką (i to dosłownie,
bo od wschodu graniczyła właśnie z tą rzeką), zajmowała się produkcją tektury
na potrzeby miejscowych warsztatów włókienniczych.
W 1870 r.
Leonard postanowił wydzierżawić papiernię Robertowi Saengerowi. Ten zaś musiał
wyczuć możliwość zrobienia świetnego interesu, dzięki któremu mógłby się
wzbogacić. Jednak nie zamierzał tego plany realizować na koszt Fesslera, który
– jak się okazało – popadł w tarapaty finansowe. W efekcie został zmuszony do
pozbycia się pabianickiej fabryki. W drodze licytacji, przeprowadzonej w
Kaliszu, nabył, nie kto inny jak R. Saenger. Tym samym papiernia weszła w
nowy okres rozwoju swojej działalności. Umiejętności oraz innowacyjne podejście
nowego właściciela, umiejącego zresztą wyczuć odpowiednie zapotrzebowanie
rynku, sprawiły, że papiernia znad Dobrzynki stała się potentatem w swojej
branży na rynku krajowym. Zaś L. Fessler zmarł w grudniu 1878 r. w Łodzi.
Robert Saenger
długo nie cieszył się nową własnością. Zmarł ledwo przekroczywszy 37 lat
(1842-1879). Zdążył jednak ożenić się z Marią Knothe (1846-1924), córką
właścicieli zakładów przemysłu wełnianego w Tomaszowie Mazowieckim. Doczekali
się trójki dzieci – Edmunda (owa postać została wymieniona tylko w jednej z
rozpraw; nie ma więc pewności, co do jej istnienia), Oskara (1873-1930) i Wandy
(1875-1959), którą dobrze wydali za znacznie starszego barona Karola Alberta
Duninowskiego herbu Duninowski, właściciela dóbr w Duninowie (obecnie w
powiecie płockim), urodzonego w 1861 r. (zmarł w 1926 r.). Małżonkowie
doczekali się dwóch synów.
Po śmierci
Roberta w 1879 r., opiekę nad synem sprawowała matka oraz mąż bratanicy i brat
bratowej – Artur Fryderyk Steinhagen (1858-1907). Otóż tak się złożyło, że brat
Marii – Herman Fryderyk Knothe ożenił się z Marią z domu Steinhagen, siostrą
Artura. Z tegoż małżeństwa było aż ośmioro dzieci, w tym córka Maria
(1868-1965), która to stanęła na ślubnym kobiercu właśnie ze wspomnianym
Arturem. Ot rodzinne kołomyje na wzór „Mody na sukces”.
Tenże Artur
Steinhagen zarządzał w imieniu nieletniego fabryką, przyglądając się
jednocześnie sposobie funkcjonowania zmechanizowanej produkcji papieru.
Pozyskał wiedzę, którą spożytkował przy założeniu własnego przedsiębiorstwa w
Myszkowie.
W chwili
przejęcia władzy nad fabryką przez Oskara, absolwenta Akademii Handlowej w
Wiedniu, w 1894 r., nad Dobrzynką produkowano tekturę, papier pakowy oraz
papier ze zmielonych szmat. Wybuch pożaru na krótko zatrzymał linię
produkcyjną. Nowy właściciel nie tylko odbudował papiernię, ale i dalej ją
rozwinął. Zakupił maszynę parową o mocy, bagatela, 2000 KM oraz duży
ścierak do drewna. Powstała nawet kotłownia, a wraz z nią istniejący po dziś
komin. W efekcie pabianicka fabryka zaczęła zaspokajać rynek nie tylko we
wymienione już produkty, ale również w papier piśmienny, afiszowy oraz do
albumów. Dość powiedzieć, że nakład papieru ustnikowego zaspokajał w całości
krajowy popyt na gilzy. Saenger zamierzał ponadto opanować całą branżę
papierniczą, dlatego też w 1921 r. nabył fabrykę celulozy we Włocławku.
Jednocześnie zmienił
się status prawny firmy. W 1894 r., czyli w chwili objęcia prezesury przez
Oskara, w zarządzie spółki zasiadali obok niego jego matka oraz siostra Wanda.
Cztery lata później przekształcono ją w „Towarzystwo Akcyjne Pabianickiej
Fabryki Papieru Robert Saenger”. W skład kierownictwa weszli Oskar oraz Maria,
jak i Andrzej Ike Duninowski, syna Wandy. Jednak rzadko bywali w Pabianicach,
dlatego w ich imieniu na miejscu pracą kierowali prokurenci – Karola Knothe i
Ludwik Henning.
Jeszcze za życia
Oskara Saengera toczyła się dyskusją nad połączeniem dwóch rodzinnych spółek z
branży papierniczej – pabianickiej wraz z włocławskim oddziałem z myszkowską.
Decyzja została przyspieszona przez wybuch wielkiego kryzysu gospodarczego w
1929 r. Jednak prezes pabianickich zakładów nie dożył fuzji. Zmarł bowiem rok
później, na krótko przed podpisaniem ostatnich dokumentów i ogłoszeniem
istnienia nowopowstałej spółki akcyjnej „Steinhagen i Saenger – Fabryka Papieru i
Celulozy”, której miesięczna produkcja papieru tylko w samych Pabianicach
w przededniu wybuchu II wojny światowej przekraczała ponad 700 ton.
Dynamiczny podbój rynki przez pabianicką papiernię wymagał dalszych
inwestycji. W latach 30. XX wieku coraz mocniej dawał się we znaki brak
własnej bocznicy kolejowej, dzięki której można byłoby sprawniej i szybciej
transportować węgiel, drewno oraz papier. Nadto fabryka była też ograniczona
terytorialnie. Sąsiednie place zostały wykupione, co uniemożliwiało dalszy
rozwój.
Wraz z rozwojem przedsiębiorstwa wzrastało
zatrudnienie. W 1879 r., czyli pięć lat po zakupieniu fabryki przez Roberta
Saengera, załoga liczyła 70 pracowników, a w 1894 r. już 150. Wpisali się oni,
podobnie jak właściciele, w historię miasta, tyle że przez aktywny udział w
strajkach w trakcie Rewolucji 1905 Roku oraz powszechnych w okresie
międzywojennym, ze szczególnym uwzględnieniem protestu z 1933 r., kiedy to
doszło do masakry na skrzyżowaniu ulic Stanisława Moniuszki i Krótkiej (dziś
Bohaterów). Z zachowanych relacji robotników można wysnuć wniosek, że często
solidaryzowali się z pracownikami największych zakładów w mieście, czyli
należących do spółki Krusche&Ender.
W czasie II
wojny światowej – 1 września 1942 r. niemieckie władze okupacyjne zakazały
dalszej produkcji papieru. Wszelkie maszyny i urządzenia zostały wywiezione w
głąb III Rzeszy. W opustoszałych halach zostały umieszczone wojskowe magazyny.
Po 1945 r. dzięki staraniom przedwojennych pracowników udało się uruchomić
papiernię. Przez następne 30 lat działała ona samodzielnie. W 1975 r. została
włączona w skład Łódzkich Zakładów Papierowych, stając się tym samym
zamiejscową filią. W wyniku transformacji ustrojowej i związanej z nią zmianami
w gospodarce, fabryka przeszła w prywatne ręce. Dobrze nawet prosperowała,
realizując różne, w tym mocno specjalistyczne zadania. Jednak w trakcie
produkcji papieru nitrocelulozowego dla wojska i górnictwa wybuchł pożar. W
nocy z 22 na 23 marca 1996 r. ogień strawił znaczną część fabryki oraz
wyprodukowane już bele papieru. W akcji gaszenia, trwającej blisko 32 godziny,
wzięło udział 144 strażaków. Zadysponowano aż 49 wozów bojowych.
Przedsiębiorstwo stanęło przed obliczem bankructwa i
zwolnienia 250 pracowników. Szefostwo, które reprezentował ówczesny prezes
spółki Wiktor Zawichrowski, uznało jednak, że należało wznowić działalność,
przy jednoczesnym wystaraniu się o pomoc u władz samorządowych, wojewódzkich i
centralnych. W przypadku tych ostatnich, wznowieniem produkcji szczególnie były
zainteresowane resorty obrony narodowej oraz przemysłu i handlu. Pabianickie
władze zaś podjęły decyzję o niepobieraniu podatku od nieruchomości od fabryki
do końca 1996 roku.
W 23 dni po
pożarze fabryka wznowiła częściowo działalność. Pełną parą miała zacząć
pracować na początku 1997 r. Do tego momentu zamierzano uporać się nie tylko z
problemami związanymi z odbudową, ale przede wszystkim finansowymi. Kwota
wypłaconego odszkodowania nie pokryła bowiem w pełni kosztów przywrócenia
dawnej funkcjonalności zakładu. Nadto spółka musiała pozyskać środki na nabycie
nieruchomości, dotąd dzierżawionych od Skarbu Państwa. Niestety, w 2001 r.
Fabryka Papieru Spółka Akcyjna w Pabianicach ogłosiła upadłość. Cztery lata
później Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia, Sąd Gospodarczy, Wydział XIV
Gospodarczy dla spraw Upadłościowych i Naprawczych stwierdził, że proces upadłościowy
spółki dobiegł końca.
Na początku XXI
wieku pojawiła się nadzieja na wznowienie działalności fabryki papieru w
Pabianicach, nawiązującej do piękne tradycji. Jednak i ta inwestycja nie
sprostała wyzwaniom rynku. Ostatecznie więc pabianicka papiernia przeszła do
historii, podobnie zresztą jak wielkie niegdyś zakłady Krusche&Ender czy
Kindlera. Pozostały jedynie mury (nieliczne już) i pałacyk Saengerów.
Piotr Ossowski
Bibliografia:
Adamczyk R., Pabianice. Przewodnik po historii i
współczesności miasta, Pabianice 2007.
Adamek R., Nowak
T., 650 lat Pabianic. Studia i szkice,
Łódź 2005.
Badziak K., Dzieje pabianickiej Fabryki Papieru do I
wojny światowej, „Przegląd Papierniczy” 1978, nr 10, s. 386-387.
Barchan J., Leonard Fessler – założyciel papierni w
Pabianicach, „Rocznik Muzeum Papiernictwa” 2015, tom IX, s. 31-46.
Bąbol F., Cztery pokolenia, „Spojrzenia. Ziemia
Łódzka” 1970, zeszyt 2, s. 11-18.
Gurazda M., Byliśmy papierową potęgą, „Życie
Pabianic” 2011, nr 7 z 15 lutego, s. 19.
Krysiak S., Fabryka Papieru S.A. w Pabianicach,
„Przegląd Papierniczy” 1996, nr 11, s. 607.
Pogorzelcy z „Ameryki”, „Dziennik
Łódzki” 1996, nr 87, s. 6.
Ruszyła papiernia, „Dziennik Łódzki”
2003, nr 79, s. 10.
Siniarska-Czaplicka
J., Z dziejów papierni w Pabianicach,
„Przegląd Papierniczy” 1959, nr 6, s. 179-183.
Steinhagen M.
E., Kruchowie. Historia rodu. Wspomnienia,
Łódź 2005.
Sześć milionów z dymem, „Gazeta Łódzka”
1996, nr 72 z 25 marca, s. 1.
www.geni.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz