środa, 29 marca 2017

Pałacyk papierni

Łódzki ośrodek przemysłowy słynął z włókiennictwa. Wiek XIX przyniósł niesamowicie dynamiczny rozwój miasta oraz okoliczności miejscowości jak Pabianice. Mało kto wie, że w tej położonej nad Dobrzynką, dawnej siedzibie kapituły krakowskiej w tym regionie, rozwinęła się branża papiernicza. Za sprawą Leonarda Fesslera, Roberta i Oskara Saengerów pabianicka papiernia stała się głównym rozgrywającym na krajowym rynku. Dziś – podobnie jak po wielkich fortunach fabrykanckich przemysłu włókienniczego – ostały się mury zakładów (o ile ich nie zburzono) i piękne siedziby przemysłowców. Jedna z nich znajduje się w Pabianicach. Wpisana do rejestru zabytków, czeka na nowego właściciela.


Przy ul. Józefa Piłsudskiego pod numerem 14 znajduje się Pałacyk Papierni, czyli willa Saengerów, właścicieli ekspansywnej w szczytowym okresie fabryki papieru. Budynek powstał w 1905 r., kiedy prezesem spółki był Oskar, pomysłowy innowator i prawdziwy wizjoner, nie bojący się wyzwań na polu gospodarczym. Na tle innych posiadłości fabrykanckich w grodzie nad Dobrzynką wyróżniają go dwa portyki z kolumnami w porządku jońskim, zwieńczone skromnymi tympanonami. Ten usytuowany od wschodu nie posiada schodów prowadzących nań jak w przypadku zachodniego, czyli od strony ogrodu. Zewnętrza szata bowiem stanowi o uroku tego zabytku. Wnętrze uległo znacznym zmianom wynikającym z umieszczenia w dawnej fabrykanckiej willi pomieszczeń biurowych po 1945 r., a w połowie lat 50. XX wieku mieszkań komunalnych. Ostatni lokatorzy wyprowadzili się kilka lat temu. Sam zaś budynek wraz z gruntami, na których stoi, został wpisany do rejestru zabytków oraz wystawiony na sprzedaż przez Urząd Miejski w Pabianicach. Chętnych na razie brak, a szkoda, bo w najbliższej okolicy do kupienia jest sporej wielkości grunt (ponad 7 tys. m kw). Wszak nie byle jaka to lokalizacja.


Wiek XIX to czas rewolucji przemysłowej. Rzemieślnicze cechy, miejskie manufaktury przechodziły do historii. Ich miejsce zastępowały duże fabryki, napędzane przy pomocy nowoczesnych jak na owe czasy rozwiązaniami technicznymi, vide: maszyna parowa. Następowała widoczna urbanizacja miast, do których ściągały rzesze ludzi z terenów wiejskich w nadziei na poprawę swoich warunków materialnych. Tak przecież rozwinęła się Łódź jak i okoliczne miejscowości. Uprzemysłowienie produkcji dotyczyło również branży papierniczej. Dotąd papier wytwarzały specjalne młyny, które swoimi towarami zaspokajały tylko lokalny rynek. Jednak w XIX wieku wzrosła pokupność na tego rodzaju produkty. Popyt domagał się dużych ilości. Nastąpiła wręcz niesłychana popularyzacja papieru. Dotychczasowe metody wytwarzania nie były w stanie nadążyć za zapotrzebowaniem. Stąd też zaczęły powstawać wyspecjalizowane fabryki. W Królestwie Polskim ich wyraźna ekspansja nastąpiła po 1850 r. Wcześniej jednak – za czasów ministra skarbu ks. Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego (okres sprawowania funkcji: 1821-1830) podjęto działania zmierzające do rozwoju przemysłu papierniczego, ale zostało to zahamowane w wyniku represji po powstaniu listopadowym w 1831 r.


W drugiej połowie XIX wieku nastała pozytywna koniunktura dla rozwoju przemysłu papierniczego. Idealnie ją wyczuł Robert Saenger, który w odpowiednim momencie nabył fabrykę papieru w drodze licytacji od Leonarda Fesslera. Ten zaś uchodził w pabianickiej historii za prekursora nowej gałęzi przemysłu w grodzie nad Dobrzynką. Przyszedł bowiem na świat w 1814 r. lub 1815 r. w czeskim Rumburku jak syn Alojzego, lekarza, oraz matki Magdaleny. Podobnie jak większość mieszkańców miasteczka został wykształcony w zawodzie tkacza. Wkrótce po osiągnięciu pełnoletniości zdecydował się opuścić rodzinne strony i skuszony możliwością zdobycia majątku oraz odpowiedniej pozycji społecznej, udał się do Królestwa Polskiego. Osiadł w Pabianicach. Po raz pierwszy został zanotowany w lokalnych księgach w 1839 r. Zamieszkał u niejakiego Augusta Masslicha, właściciela warsztatu drukarskiego, zajmującego się przede wszystkim barwieniem tkanin. Zapewne też u niego najął się do pracy. Wkrótce potem przełożony Leonarda zmarł. Wdowa po nim musiała nie tylko zająć się czwórką dzieci, ale i pokierować rodzinnym zakładem. Do pomocy więc wzięła przybysza z Czech, z którym to niebawem związała się ślubnym węzłem w 1840 r. w parafii rzymsko-katolickiej p.w. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty i św. Wawrzyńca Męczennika. Sześć lat później i ona podzieliła los pierwszego męża. Tak więc Leonard odziedziczył i zakład i czwórkę potomstwa żony. Uczciwie należy zaznaczyć, że zaopiekował się nimi, zapewniając im odpowiedni zawód oraz wsparcie ze swej strony.


On sam długo we wdowieństwie nie pozostał. Jesienią 1846 r. ożenił się z Augustą Eichbaum. Na ślubnym kobiercu stanęli w parafii ewangelickiej p.w. św. Piotra i św. Pawła w Pabianicach. Przystał tym samym na wyznanie małżonki, mimo że sam był wychowany w katolickiej rodzinie. Warto nadmienić, że rola świadka przypadła Benjaminowi Krusche, który wywodził się z wielkiej fabrykanckiej rodziny w Pabianicach. Był także ojcem chrzestnym pierworodnego Leonarda – Karola.


Wraz z początkiem lat 50. XIX w. Fesslerowie przenieśli się do Łodzi, gdzie Leonard nabył farbiarnię i drukarnię tkanin, w którą to zainwestował stawiając na zakup maszyny parowej. Wkrótce potem sprzedał warsztat Masslicha wspomnianemu już B. Krusche. Równolegle nabył dwie parcele położone przy dzisiejszej ul. Józefa Piłsudskiego w Pabianicach od niejakiego Tomasza Debichta w 1851 r. Długo one leżałem odłogiem, aż w końcu postanowił, zapewne za radą teścia, który był papiernikiem, postawić papiernię. Przyjęło się uznawać rok 1865 za początek istnienia pabianickiej fabryki papieru. Inne źródła sugerują rok 1863. Niewątpliwie jednak, pierwsza tego typu fabryka nad Dobrzynką (i to dosłownie, bo od wschodu graniczyła właśnie z tą rzeką), zajmowała się produkcją tektury na potrzeby miejscowych warsztatów włókienniczych.

W 1870 r. Leonard postanowił wydzierżawić papiernię Robertowi Saengerowi. Ten zaś musiał wyczuć możliwość zrobienia świetnego interesu, dzięki któremu mógłby się wzbogacić. Jednak nie zamierzał tego plany realizować na koszt Fesslera, który – jak się okazało – popadł w tarapaty finansowe. W efekcie został zmuszony do pozbycia się pabianickiej fabryki. W drodze licytacji, przeprowadzonej w Kaliszu, nabył, nie kto inny jak R. Saenger. Tym samym papiernia weszła w nowy okres rozwoju swojej działalności. Umiejętności oraz innowacyjne podejście nowego właściciela, umiejącego zresztą wyczuć odpowiednie zapotrzebowanie rynku, sprawiły, że papiernia znad Dobrzynki stała się potentatem w swojej branży na rynku krajowym. Zaś L. Fessler zmarł w grudniu 1878 r. w Łodzi.



Robert Saenger długo nie cieszył się nową własnością. Zmarł ledwo przekroczywszy 37 lat (1842-1879). Zdążył jednak ożenić się z Marią Knothe (1846-1924), córką właścicieli zakładów przemysłu wełnianego w Tomaszowie Mazowieckim. Doczekali się trójki dzieci – Edmunda (owa postać została wymieniona tylko w jednej z rozpraw; nie ma więc pewności, co do jej istnienia), Oskara (1873-1930) i Wandy (1875-1959), którą dobrze wydali za znacznie starszego barona Karola Alberta Duninowskiego herbu Duninowski, właściciela dóbr w Duninowie (obecnie w powiecie płockim), urodzonego w 1861 r. (zmarł w 1926 r.). Małżonkowie doczekali się dwóch synów.


Po śmierci Roberta w 1879 r., opiekę nad synem sprawowała matka oraz mąż bratanicy i brat bratowej – Artur Fryderyk Steinhagen (1858-1907). Otóż tak się złożyło, że brat Marii – Herman Fryderyk Knothe ożenił się z Marią z domu Steinhagen, siostrą Artura. Z tegoż małżeństwa było aż ośmioro dzieci, w tym córka Maria (1868-1965), która to stanęła na ślubnym kobiercu właśnie ze wspomnianym Arturem. Ot rodzinne kołomyje na wzór „Mody na sukces”.

Tenże Artur Steinhagen zarządzał w imieniu nieletniego fabryką, przyglądając się jednocześnie sposobie funkcjonowania zmechanizowanej produkcji papieru. Pozyskał wiedzę, którą spożytkował przy założeniu własnego przedsiębiorstwa w Myszkowie.


W chwili przejęcia władzy nad fabryką przez Oskara, absolwenta Akademii Handlowej w Wiedniu, w 1894 r., nad Dobrzynką produkowano tekturę, papier pakowy oraz papier ze zmielonych szmat. Wybuch pożaru na krótko zatrzymał linię produkcyjną. Nowy właściciel nie tylko odbudował papiernię, ale i dalej ją rozwinął. Zakupił maszynę parową o mocy, bagatela, 2000 KM oraz duży ścierak do drewna. Powstała nawet kotłownia, a wraz z nią istniejący po dziś komin. W efekcie pabianicka fabryka zaczęła zaspokajać rynek nie tylko we wymienione już produkty, ale również w papier piśmienny, afiszowy oraz do albumów. Dość powiedzieć, że nakład papieru ustnikowego zaspokajał w całości krajowy popyt na gilzy. Saenger zamierzał ponadto opanować całą branżę papierniczą, dlatego też w 1921 r. nabył fabrykę celulozy we Włocławku.

Jednocześnie zmienił się status prawny firmy. W 1894 r., czyli w chwili objęcia prezesury przez Oskara, w zarządzie spółki zasiadali obok niego jego matka oraz siostra Wanda. Cztery lata później przekształcono ją w „Towarzystwo Akcyjne Pabianickiej Fabryki Papieru Robert Saenger”. W skład kierownictwa weszli Oskar oraz Maria, jak i Andrzej Ike Duninowski, syna Wandy. Jednak rzadko bywali w Pabianicach, dlatego w ich imieniu na miejscu pracą kierowali prokurenci – Karola Knothe i Ludwik Henning.


Jeszcze za życia Oskara Saengera toczyła się dyskusją nad połączeniem dwóch rodzinnych spółek z branży papierniczej – pabianickiej wraz z włocławskim oddziałem z myszkowską. Decyzja została przyspieszona przez wybuch wielkiego kryzysu gospodarczego w 1929 r. Jednak prezes pabianickich zakładów nie dożył fuzji. Zmarł bowiem rok później, na krótko przed podpisaniem ostatnich dokumentów i ogłoszeniem istnienia nowopowstałej spółki akcyjnej  „Steinhagen i Saenger – Fabryka Papieru i Celulozy”, której miesięczna produkcja papieru tylko w samych Pabianicach w przededniu wybuchu II wojny światowej przekraczała ponad 700 ton.

Dynamiczny podbój rynki przez pabianicką papiernię wymagał dalszych inwestycji. W latach 30. XX wieku coraz mocniej dawał się we znaki brak własnej bocznicy kolejowej, dzięki której można byłoby sprawniej i szybciej transportować węgiel, drewno oraz papier. Nadto fabryka była też ograniczona terytorialnie. Sąsiednie place zostały wykupione, co uniemożliwiało dalszy rozwój.

Wraz z rozwojem przedsiębiorstwa wzrastało zatrudnienie. W 1879 r., czyli pięć lat po zakupieniu fabryki przez Roberta Saengera, załoga liczyła 70 pracowników, a w 1894 r. już 150. Wpisali się oni, podobnie jak właściciele, w historię miasta, tyle że przez aktywny udział w strajkach w trakcie Rewolucji 1905 Roku oraz powszechnych w okresie międzywojennym, ze szczególnym uwzględnieniem protestu z 1933 r., kiedy to doszło do masakry na skrzyżowaniu ulic Stanisława Moniuszki i Krótkiej (dziś Bohaterów). Z zachowanych relacji robotników można wysnuć wniosek, że często solidaryzowali się z pracownikami największych zakładów w mieście, czyli należących do spółki Krusche&Ender. 


W czasie II wojny światowej – 1 września 1942 r. niemieckie władze okupacyjne zakazały dalszej produkcji papieru. Wszelkie maszyny i urządzenia zostały wywiezione w głąb III Rzeszy. W opustoszałych halach zostały umieszczone wojskowe magazyny. Po 1945 r. dzięki staraniom przedwojennych pracowników udało się uruchomić papiernię. Przez następne 30 lat działała ona samodzielnie. W 1975 r. została włączona w skład Łódzkich Zakładów Papierowych, stając się tym samym zamiejscową filią. W wyniku transformacji ustrojowej i związanej z nią zmianami w gospodarce, fabryka przeszła w prywatne ręce. Dobrze nawet prosperowała, realizując różne, w tym mocno specjalistyczne zadania. Jednak w trakcie produkcji papieru nitrocelulozowego dla wojska i górnictwa wybuchł pożar. W nocy z 22 na 23 marca 1996 r. ogień strawił znaczną część fabryki oraz wyprodukowane już bele papieru. W akcji gaszenia, trwającej blisko 32 godziny, wzięło udział 144 strażaków. Zadysponowano aż 49 wozów bojowych.

Przedsiębiorstwo stanęło przed obliczem bankructwa i zwolnienia 250 pracowników. Szefostwo, które reprezentował ówczesny prezes spółki Wiktor Zawichrowski, uznało jednak, że należało wznowić działalność, przy jednoczesnym wystaraniu się o pomoc u władz samorządowych, wojewódzkich i centralnych. W przypadku tych ostatnich, wznowieniem produkcji szczególnie były zainteresowane resorty obrony narodowej oraz przemysłu i handlu. Pabianickie władze zaś podjęły decyzję o niepobieraniu podatku od nieruchomości od fabryki do końca 1996 roku.


W 23 dni po pożarze fabryka wznowiła częściowo działalność. Pełną parą miała zacząć pracować na początku 1997 r. Do tego momentu zamierzano uporać się nie tylko z problemami związanymi z odbudową, ale przede wszystkim finansowymi. Kwota wypłaconego odszkodowania nie pokryła bowiem w pełni kosztów przywrócenia dawnej funkcjonalności zakładu. Nadto spółka musiała pozyskać środki na nabycie nieruchomości, dotąd dzierżawionych od Skarbu Państwa. Niestety, w 2001 r. Fabryka Papieru Spółka Akcyjna w Pabianicach ogłosiła upadłość. Cztery lata później Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia, Sąd Gospodarczy, Wydział XIV Gospodarczy dla spraw Upadłościowych i Naprawczych stwierdził, że proces upadłościowy spółki dobiegł końca.

Na początku XXI wieku pojawiła się nadzieja na wznowienie działalności fabryki papieru w Pabianicach, nawiązującej do piękne tradycji. Jednak i ta inwestycja nie sprostała wyzwaniom rynku. Ostatecznie więc pabianicka papiernia przeszła do historii, podobnie zresztą jak wielkie niegdyś zakłady Krusche&Ender czy Kindlera. Pozostały jedynie mury (nieliczne już) i pałacyk Saengerów.

Piotr Ossowski



Bibliografia:
Adamczyk R., Pabianice. Przewodnik po historii i współczesności miasta, Pabianice 2007.
Adamek R., Nowak T., 650 lat Pabianic. Studia i szkice, Łódź 2005.
Badziak K., Dzieje pabianickiej Fabryki Papieru do I wojny światowej, „Przegląd Papierniczy” 1978, nr 10, s. 386-387.
Barchan J., Leonard Fessler – założyciel papierni w Pabianicach, „Rocznik Muzeum Papiernictwa” 2015, tom IX, s. 31-46.
Bąbol F., Cztery pokolenia, „Spojrzenia. Ziemia Łódzka” 1970, zeszyt 2, s. 11-18.
Gurazda M., Byliśmy papierową potęgą, „Życie Pabianic” 2011, nr 7 z 15 lutego, s. 19.
Krysiak S., Fabryka Papieru S.A. w Pabianicach, „Przegląd Papierniczy” 1996, nr 11, s. 607.
Pogorzelcy z „Ameryki”, „Dziennik Łódzki” 1996, nr 87, s. 6.
Ruszyła papiernia, „Dziennik Łódzki” 2003, nr 79, s. 10.
Siniarska-Czaplicka J., Z dziejów papierni w Pabianicach, „Przegląd Papierniczy” 1959, nr 6, s. 179-183.
Steinhagen M. E., Kruchowie. Historia rodu. Wspomnienia, Łódź 2005.
Sześć milionów z dymem, „Gazeta Łódzka” 1996, nr 72 z 25 marca, s. 1.
www.geni.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz