W miniony
czwartek (23 lutego 2017 r.) w łódzkim Muzeum Fabryki (działającym na terenie
dawnego kompleksu fabrycznego Izraela Poznańskiego, a obecnie Centrum
Handlowego Manufaktura) miał miejsce wykład prof. nadzw. dr hab. Krzysztofa
Lesiakowskiego „Strajki w Łodzi w latach 1945-1971” , uczonego związanego z
Uniwersytetem Łódzkim, autora biografii Mieczysława Moczara (Mieczysław Moczar „Mietek”. Biografia
polityczna, Warszawa 1998), a przede wszystkim książek poświęconych właśnie
strajkom w Łodzi w okresie po 1945 r. (np.: Strajki
robotnicze w Łodzi 1945–1976, Łódź 2008) oraz dotyczących nie tak odległej
historii (Jarocin w obiektywie bezpieki,
Warszawa 2004 – współautor) i innych. I jednocześnie promotora mojej rozprawy
doktorskiej o Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej.
Profesor K. Lesiakowski, przechodząc po powitaniu
do tematu wykładu, wskazał na trzy okresy w latach 1945-1971, kiedy to łódzcy
robotnicy podejmowali na szeroką skalę akcje strajkowe. Pierwszy rozpoczął się,
gdy trwały jeszcze działania wojenne na frontach II wojny światowej.
Protestacyjna fala uległa osłabieniu w 1947 r. Nie oznaczało to jednak braku
przerw w pracy i sięgania przez pracowników po najostrzejszy oręż walki z
pracodawcą (w tym przypadku trzeba dodać, że także z komunistyczną władzą PRL).
Jednak ich skala była znikoma w porównaniu z latami 1945-1947. Drugi okres to
czas zapoczątkowany społecznym wystąpieniem w Poznaniu w dniach 28-29 czerwca
1956 r. Mimo brutalnego stłumienia, obywatele PRL podjęli akcje strajkowe i
protestacyjne w innych miastach. Nie zabrakło takowych i w Łodzi, choć ich
szczególna intensyfikacja nastąpiła dopiero w 1957 r. Wówczas to doszło do
strajku łódzkich tramwajarzy (o czym pisałem TU), porównywanego do Poznańskiego
Czerwca. Profesor K. Lesiakowski podkreślił znaczenie tego protestu przez brak
możliwości jego zatuszowania. Mimo podjętych prób zaangażowania pracowników
innych przedsiębiorstw, nie udało się osiągnąć zamierzonego celu. Dość jednak
powiedzieć, że zainteresowanie łódzkim strajkiem wykazały zagraniczne media
oraz przedstawiciel ambasady USA. Brutalne stłumienie przez ZOMO – po raz
pierwszy ta formacja została użyta do pacyfikacji właśnie w Łodzi – zakończyło
ten dwudniowy strajk. Choć pojawiają się głosy, że w innych częściach kraju
doszło do wcześniejszego użycia tej formacji, to jednak swoisty chrzest bojowy
ZOMO przeszło w drugim pod względem liczebności mieście PRL.
Trzeci okres, wyszczególniony przez prof. K.
Lesiakowskiego dotyczył w zasadzie trzech miesięcy od grudnia 1970 r., kiedy to
w wyniku wprowadzonych podwyżek cen żywności przed świętami Bożego Narodzenia
zastrajkowali robotnicy Trójmiasta i Szczecina oraz innych miast, do lutego
1971 r., kiedy to odnowiona personalnie władza PRL cofnęła grudniową decyzję w
sprawie cen. Choć w Łodzi nikt nie zginął jak w Gdyni, to właśnie determinacja
łódzkich włókniarek przyczyniła się do osiągnięcia wspólnego celu wszystkich
strajkujących w kraju. I właśnie przez ten wzgląd należy pamiętać o łódzkim
strajku z lutego 1971 r. oraz wzmiankować o nim przy omawianiu historii PRL.
Warto jednak zatrzymać się na pierwszym okresie
strajkowym (1945-1947) z racji wskazania przyczyn, które pchnęły łodzian do
strajków. Można je pogrupować wedle powodów związanych z sytuacją materialną,
warunkach pracy, świadomości swojego statusu czy wreszcie
polityczno-społecznych. W pierwszym aspekcie prof. K. Lesiakowski zwrócił
uwagę na braki aprowizacyjne, niskie
wynagrodzenie (łódzcy robotnicy zarabiali poniżej nie tylko średniej krajowej,
ale również znacząco w porównaniu z okresem międzywojennym) oraz złe warunki
lokalowe (w Łodzi brakowało wręcz mieszkań). Zresztą samo miejsce pracy
wymagało nie tylko uporządkowania po wojennej pożodze, ale również inwestycji.
A w tym zakresie nowi właściciele nie kwapili się do działania. Park maszynowy
był przestarzały. Niemała część pochodziła jeszcze z XIX wieku. Jednoczesny
brak troski o budynki sprawiał, że niejednokrotnie dachy przeciekały. A
osłabione stropy wymuszały przenoszenie sprzętu na niższe kondygnacje, co
prowadziło do ścisku, który skutkował na przykład rezygnacją z osłon
ochronnych, zapewniających bezpieczne użytkowanie. Za to pozyskiwano potrzebną
wolną przestrzeń. Tylko jakim kosztem…
Prof. K. Lesiakowski podkreślił ponadto, że łódzcy
robotnicy byli zaprawieni w bojach strajkowych. W okresie międzywojennym
dochodziło do wielu akcji protestacyjnych. Uczestnicy tych przedwojennych
wydarzeń miało je w pamięci. Stąd też nie wahali się sięgnąć po ten oręż po
1945 r. Zresztą mowa tu o ośrodku przemysłowym cechującym się dość dużym
odsetkiem wykwalifikowanych robotników (54%) i zawodach mocno sfeminizowanych.
Osobną kwestią wśród przyczyny były zagadnienia polityczne. Do osobnej
kategorii należy zaliczyć zatargi na tle narodowościowym. Było i tak, że robotnicy
jednej z fabryk zaprotestowali przeciwko usuwaniu dawnych właścicieli
(niemieckiego pochodzenia). W przypadku późniejszych strajków wspomniane wyżej
kwestie – materialnej sytuacji robotników oraz warunków pracy były podnoszone w
latach 1956-1957 i 1970-1971.
Prof. K. Lesiakowski opowiadając o akcjach
strajkowych niejednokrotnie wskazywał na konkretne zakłady, przedsiębiorstwa, w
których doszło do protestów. Szczególnie jednak akcentował – co nie powinno
dziwić – te, które miały miejsce w dawnej fabryce Izraela Poznańskiego.
Niewątpliwie jednak czas przeznaczony na wykład nie wyczerpał całego tematu.
Stąd też z sali pełnej słuchaczy, padały szczegółowe pytania, na które prof. K.
Lesiakowski odpowiedział. Kolejny wykład w Muzeum Fabryki już za miesiąc.
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz