środa, 26 lipca 2017

Pawiak

Jednym z miejsc martyrologii narodu polskiego z okresu II wojny światowej jest Muzeum Więzienia Pawiak, przez który przeszło ponad 100 tysięcy ludzi, z czego prawie 37 tys. zostało zamordowanych w tym miejscu. Jednak historia tego zakładu karnego przy ul. Dzielnej w Warszawie sięgała pierwszej połowy XIX wieku i wiązała się z rozwojem systemu penitencjarnego na polskich ziemiach pod rosyjskim zaborem. Choć początkowo osadzano tu kryminalnych przestępców, to z czasem dołączyli do nich polityczni więźniowie. Jednak to najczarniejsza karta z lat II wojny światowej przysłoniła w całości dzieje tego zakładu karnego.


W 1829 r. rozpoczęła się budowa nowoczesnego więzienia w Warszawie z inicjatywy Fryderyka Skarbka. Tenże referendarz Rady Stanu Królestwa Polskiego, po wizycie w miejskim areszcie przy ul. Mostowej, przedłożył wniosek o budowie nowego, dostosowanego do ówczesnych wymogów zakładu penitencjarnego. Bowiem warunki, w jakich odbywali karę skazani, były najogólniej rzecz ujmując złe i urągające człowieczeństwo. Jego argumentacja musiała być na tyle skuteczna, skoro znalazły się środki na wybudowanie więzienia, które formalnie oddano do użytku w 1837 r., bowiem dwa lata wcześniej osadzono tu pierwszego skazańca.


Kompleks budynków, które tworzyły zakład karny, zaprojektował znany wówczas architekt włoskiego pochodzenia – Henryk Marconi (1792-1863). Po dziś zachowały się liczne obiekty jego autorstwa jak kościół św. Karola Boromeusza w Warszawie, Hotel Europejski w Warszawie, Nowy Ratusz w Radomiu, ratusz i poczta w Augustowie, pałace rodzin Branickich w Warszawie, Karskich we Włostowie, Wielopolskich w Chrobrzy, grobowiec Stanisława Kostki Potockiego i inne. Jako architekt celował w stylach neorenesansowym, neogotyckim i klasycystycznym. Do kongresówki przybył w 1822 r. na prośbę gen. Ludwika Michała Paca, który zasłynął jako wojskowy w okresie istnienia Księstwa Warszawskiego, a w niedalekiej przyszłości wsparł swoim autorytetem powstanie listopadowe. Mianowicie ten zasłużony szlachcic zapragnął, aby H. Marconi zaprojektował plan przebudowy jego pałacu ze stylu barokowego w klasycystyczny, który można podziwiać przy ul. Miodowej w Warszawie.


Włoch zapewne nie planował dłużej pozostać w Królestwie Polskim, ale wkrótce związał się z Małgorzatą, córką ogrodnika gen. L.M. Paca. Stworzyli doskonały związek, który doczekał się licznego potomstwa, w tym dwóch synów, którzy kontynuowali ojcowską smykałkę, zaś kolejni zostali malarzami, inżynierami czy przemysłowcami. W tym męskim gronie nie zabrakło i córki. Niewątpliwie więc rodzina Marconich wpisała się w dzieje Warszawy.

Więzienny kompleks budynków budził zachwyt znawców tematyki penitencjarnej. Stał się nawet wzorem dla angielskiego więzienia w Pentonville. Za kratami karę pozbawienia wolności odsiadywali kryminalni więźniowie. Politycznych skazańców po raz pierwszy tu umieszczono po wybuchu powstania styczniowego. Kolejnymi okazali się być działacze Wielkiego Proletariatu, czyli pierwszej polskiej partii robotniczej istniejącej w latach 1882-1886. W gronie skazańców znalazł się jeden z czołowych ideologów polskiego socjalizmu – Ludwik Waryński (1856-1889). Potem przyszedł czas na uczestników Rewolucji 1905 roku. Z aresztowanymi podczas tego ostatniego wydarzenia wiązała się spektakularna ucieczka więźniów w dotychczasowej historii Pawiaka. Organizacji Bojowej PPS udało się w nocy z 23 na 24 kwietnia 1906 r. odbić dziesięciu skazanych na karę śmierci. W wolnej II Rzeczypospolitej Polsce akcja ta została spopularyzowana dzięki książkom oraz filmom fabularnym.


W latach 80. XIX wieku budynek szpitala wojskowego z czasów wojny serbsko – rosyjsko – tureckiej (1877-1878) został włączony w skład kompleksu więziennego przy ul. Dzielnej i przeznaczony dla kobiet, które odbywały karę pozbawienia wolności. Szybko zyskał miano „Serbii”, czym nawiązywano do pierwotnego założenia budynku.

W okresie międzywojennym polskie władze nadal wykorzystywały Pawiak jako więzienie dla kryminalnych skazańców. Wkrótce do nich dołączyli polityczni – przede wszystkim komuniści, których organizacja – Komunistyczna Partia Polski – była nielegalna z punktu widzenia ówczesnego prawa.


W czasie II wojny światowej niemieckie władze zaadaptowały więzienny kompleks przy ul. Dzielnej na potrzeby eksterminacji narodu polskiego. Przez cały okres istnienia pod nazistowskim nadzorem przeszło przez ten areszt ponad 100 tys. ludzi, z czego zamordowano 37 tys. Wśród ofiar znaleźli się ludzie, którzy zostali rozstrzelani w ramach akcji odwetowych za ataki na niemieckich funkcjonariuszy czy napady na pociągi. Przypominają o tym zachowane ogłoszenia, które w latach okupacji rozlepiano po Warszawie. Na Bekanntmachung umieszczano nie tylko informację o popełnionych przestępstwach względem okupanta, ale i nazwiska więźniów Pawiaka, którzy mieli ponieść śmierć z tego tytułu, mimo że w żaden sposób nie byli związani ze wspomnianymi akcjami. Hitlerowcy więc zastosowali odpowiedzialność zbiorową, która miała zastraszyć Polaków przed podejmowaniem działań przeciwko okupantowi, bo inaczej śmierć poniosą ich rodacy osadzeni w aresztach. Dość cynicznie brzmiało jedno z takich ogłoszeń, że do rozstrzelania wytypowano osoby, które miały zostać zwolnione z aresztu.  


Zresztą już same listy osób rozstrzelanych budziły przerażenie. I tak za szeroko rozumianą działalność polityczną rozstrzelano przypadkowych 50 więźniów Pawiaka, za wysadzenie pociągu i ostrzelanie niemieckich funkcjonariuszy (trzech zginęło) – kolejnych 50, a innym razem za napady na Niemców i wykolejenie pociągów – 270. I właśnie na tej ostatniej liście miały znajdować się osoby do zwolnienia z odbywania kary. Czytając tego rodzaju treści, trudno nie poczuć ciarek na plecach i przerażenia wobec eksterminacyjnej polityki względem narodu polskiego. A gdy jeszcze weźmie się pod uwagę, że ich autorem (w przypadku tych trzech konkretnych) był Franz Kutschera, dowódca policji i SS na dystrykt warszawski, który wsławił się w przeprowadzaniu tego rodzaju akcji na skalę nieporównywalną z poprzednikami i następcami, można poniekąd poczuć strach, który musieli odczuwać mieszkańcy Warszawy.


W jednej z wielu egzekucji dokonanych na terenie Pawiaka został zamordowany Stefan Bryła, polski inżynier budowlany i zarazem pionier spawalnictwa, który jako pierwszy na świecie skonstruował spawany most na rzece Słudwi w Maurzycach. Spośród wielu budynków, do których powstania przyczynił się jako konstruktor, warto wymienić „Drapacz chmur” w Katowicach oraz wieżowiec „Prudentialu” w Warszawie.

Pozostali więźniowie (czyli ok. 63 tys.) zostali wysłani do obozów pracy w głąb III Rzeszy, co dało części z nich możliwość przetrwania wojny, a inni trafili do obozów koncentracyjnych. W gronie tych ostatnich znaleźli się między innymi Jan Eugeniusz Rajewski – ojciec Antoni, zastępca gwardiana zakonu franciszkanów w Niepokalanowie, ojciec Maksymilian Maria Kolbe, Antoni Rogalski – żołnierz AK, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej czy Norbert Barlicki, socjalista związany z PPS, poseł na Sejm II RP, minister. Każdy z nich swoje życie zakończył w KL Auschwitz.


Osobną listę tworzyli ci więźniowie Pawiaka, których niemiecki okupant zamordował w ramach „Akcji AB”, mającej na celu eksterminację ludzi będących nośnikami wartości narodowych i państwowych, wokół których mogliby skupić się ludzie w walce o niepodległą Polskę. W tej grupie znaleźli się uznani przedwojenni parlamentarzyści jak Maciej Rataj, marszałek Sejmu, który dwukrotnie pełnił obowiązki Prezydenta RP, wpierw po zabójstwie Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 r., a potem po przewrocie majowym w 1926 r., kiedy do dymisji podał się urzędujący Stanisław Wojciechowski. Ten jeden z czołowych polityków II RP został zamordowany w Palmirach. Podobny los spotkał posłankę i senatorkę Halinę Jaroszewiczową, należącej w przeszłości do POW oraz I Brygady Legionów Polskich (dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego), jak i Mieczysława Niedziałkowskiego, posła z ramienia PPS.


Spośród więźniów, którzy przeżyli nie tylko karę pozbawienia wolności na Pawiaku, ale i samą wojnę, warto wymienić takie nazwiska jak Zofię Kossak-Szczucka (w lipcu 1944 r. żołnierzom AK udało się ją uwolnić i tym samym uratować przed wykonaniem wyroku śmierci; wzięła aktywny udział w powstaniu warszawskim; zmarła w 1968 r.), Polę Gojawiczyńską (wspomnienia z pobytu na „Serbii” zawarła w książce pt. „Krata”; zmarła w 1963 r.), Hankę Ordonównę (trafiła na Pawiak już w 1939 r. w skutek donosu Igo Syma, niemieckiego kolaboranta; opuściła więzienie dzięki staraniom męża; w czasie wojny opiekowała się dziećmi z sierocińca; zmarła w 1950 r.) czy Jana Stanisława Gebethnera (po zwolnieniu z więzienia zajął się nielegalnym drukiem polskich podręczników; zmarł w 1981 r.).


Kres istnienia zakładu karnego nastąpił w czasie trwania powstania warszawskiego. Niemiecki okupant już wcześniej planował likwidację więzienia. W dniu 18 sierpnia 1944 r. rozstrzelano ostatnich skazańców, w tym dwie kobiety w ciąży. Trzy dni później Pawiak został wysadzony przez Niemców.


Po zakończeniu II wojny światowej, dopiero w latach 50. XX wieku przystąpiono do pierwszych prób upamiętnienia jednego z wielu miejsc kaźni narodu polskiego. Na fundamentach VII i VIII oddziału powstało muzeum według projektu prof. Romualda Gutta (1888-1974), architekta, przedstawiciela warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i Politechniki Warszawskiej. Uroczyste otwarcie nastąpiło 28 listopada 1965 r.


Charakterystycznym punktem muzeum stał się rosnący przy bramie wiąz, który przetrwał pożogę II wojny światowej. Na nim to po 1945 r. zaczęto przybijać tabliczki upamiętniające ofiary Pawiaka, w tym Kazimierza Jurkowskiego, porucznika AK, rozstrzelanego na terenie więzienia 29 maja 1943 r. czy rodziny Kapłanów (matki i córki oraz dwóch synów) zamordowanych 5 lipca 1943 r. W ich przypadku za serce chwyta nie tylko fakt mordu niewinnych dzieci, ale i żal głowy rodziny, która przeżyła, zawarty w treści tabliczki – „a których opłakuje cudem ocalały ojciec smętniejszym od Hioba losie”.

W 1984 r. wiąz jednak obumarł. Odtąd rozpoczęły się żmudne działania mające na celu zabezpieczenie suchych konarów. Okazało się jednak, że najlepszym rozwiązaniem było zastąpienie go odlewem z brązu, co nastąpiło w 2004 r. Warto odnotować, że przed wiązem, otoczonym tabliczkami, modlił się Jan Paweł II w czerwcu 1983 r., w czasie swojej drugiej pielgrzymki do Polski.


Dzisiejsze Muzeum Więzienia na Pawiaku znajduje się na części terenu po dawnym kompleksie zakładu penitencjarnego. W powojennych latach obszar ten został przecięty śmiałą arterią komunikacyjną – aleją Jana Pawła II. Po jej drugiej stronie można odnaleźć tablicę upamiętniającą miejsce, gdzie kiedyś stał budynek przeznaczony dla kobiet odbywających karę. Warto więc znaleźć chwilę, aby zwiedzić to miejsce.

Piotr Ossowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz