środa, 5 kwietnia 2017

Dwór w Bełchatowie

W liczącym ponad 60 tysięcy mieszkańców Bełchatowie znajduje się ciekawy zabytek wart uwagi każdego konesera dawnych siedzib szlacheckich, zwłaszcza, że zachował się w dość dobrym stanie. Mieszkały w nim rodziny, które trwale zapisały się w historii miasta oraz Polski. Ich członkowie byli uczestnikami wielu ważnych wydarzeń jak powstań listopadowego, styczniowego czy warszawskiego, wojny polsko-bolszewickiej i innych. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu byli związani z bełchatowskim dworem.


Dwór wraz z parkiem leży nad rzeką Rakówką. Pierwotnie szlacheckie gniazdo powstało w pierwszej połowie XVIII wieku, kiedy to ówcześni właściciele – Rychłowscy wybudowali parterowy, dwutraktowy, na kamiennych fundamentach, częściowo podpiwniczony dom. Skorzystali z usług uznanego w tamtych czasach włoskiego architekta Lodovico Coci. Kolejni właściciele dóbr bełchatowskich zdecydowali się nadać dworkowi nowy kształt. I tak w pierwszej połowie XIX wieku doszło do przebudowy, której efekt można podziwiać po dziś. Poza funkcją mieszkalną i reprezentacyjną familii Kaczkowskich, pełnił także rolę lokalnego ośrodka kultury, co było zgodne z wolą ówczesnych posesjonatów. Rodzina ta miała manierę zbierania ksiąg. Bogaty księgozbiór, o którym rozpisywano się, uległ rozproszeniu po licytacji majątku w 1867 r. Część książek szczęśliwie trafiła na regały biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Pierwsza poświadczona historyczna wzmianka o Bełchatowie pochodzi z roku 1391, kiedy królem Polski oraz wielkim księciem litewskim był Władysław Jagiełło, a u jego boku stała królewna Jadwiga z rodu Andegawenów. Poza tym kraj znajdował się w obliczu walk z Zakonem Krzyżackim o odzyskanie Pomorza Gdańskiego, co ostatecznie udało się zrealizować dopiero po wojnie trzynastoletnie w 1466 r. za panowania Kazimierza Jagiellończyka. Ówczesna wieś położona nad rzeką Rakówką stanowiła prywatną własność szlacheckiej rodziny herbu Topór, nazywającej siebie Bełchackimi tudzież Bełczackimi. De facto leżało obok Grocholic, które prawa miejskie otrzymało w 1485 r., czyli z rąk wspomnianego Jagiellończyka. Obie miejscowości ostro ze sobą rywalizowały. Dziś Grocholice są częścią Bełchatowa i niewątpliwie również warte bliższego poznania.


W XVI wieku dobra znad Rakówki przeszły w ręce Kowalewskich herbu Prus III. W dziejach Bełchatowa szczególnie zapisali się małżonkowie Zofia oraz Mikołaj, znani ze swej żarliwej wiary katolickiej, którzy zamierzali stawić opór postępującej reformacji. Stąd też ufundowali w 1617 r. drewniany kościół pod wezwaniem św. Jacka oraz klasztor, do którego przybyli franciszkanie, choć pierwotnie mieli to być dominikanie. Zakonnicy pełnili swoją posługę w grodzie nad Rawką do 1864 r. Wówczas to opuścili Bełchatów, choć zabudowania klasztorne przez jakiś czas pozostawały w ich ręku. Sama zaś świątynia uległa kilku przebudowom – w XVIII i XIX wieku. Zwłaszcza ta pierwsza przyczyniła się do zmiany budulca – z drewna na rzecz cegły. To także wtedy wezwanie kościoła zostało zmienione na Narodzenie Najświętszej Marii Panny. Kościół można podziwiać po dziś.

Po śmierci tejże znamienitej pary nastał trudny okres rozbicia rodzinnego majątku z racji braku dziedzica. W XVIII wieku znalazły się we władaniu Rychłowskich herbu Nałęcz, którzy podjęli się trudu zjednoczenia rozproszonych wsi tworzących dobra bełchatowskie. Zasługę tę przypisuje się braciom tej znamienitej familii – Stanisławowi oraz Franciszkowi, który był jednocześnie prowincjałem miejscowego klasztoru. Nadto wystarali się u króla Augusta III Sasa o prawa miejskie dla Bełchatowa. W historiografii przyjęło się traktować rok 1737 za podniesienie wsi do rangi miasta, ale również i 1743 r., kiedy to został wydany formalny dokument z pieczęcią królewską. Okoliczności tej decyzji mogły jedynie świadczyć o wyrazistym rozwoju osady. Wspomniany Stanisław nakazał bowiem zastąpić stare chałupy nowymi, bardziej obszerniejszymi i widniejszymi, a przede wszystkim wyższymi. Nadto zrezygnował z uprawy zboża na rzecz hodowli bydła. Aby zadbać o odpowiednią jakość pogłowia, sprowadził holenderską rasę zwierząt. Obaj bracia Rychłowscy mieli swoje zasługi w rozwoju lokalnego rzemiosła.


Po upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów, włączeniu ziem bełchatowskich do pruskiego zaboru doszło do zmiany właścicieli. Wraz z nowym wiekiem XIX, w 1801 r. miasto zostało wydzierżawione familii Kaczkowskich herbu Świnka. W 1820 r. wykupili oni miejscowość na własność, pozostając jej dysponentami do okresu represji po powstaniu styczniowym. Okres ten przyniósł niebywały rozwój miasta. Już pierwszy posesjonat – Józef wykazał się dalekowzrocznością, decydując się na wybudowanie manufaktury włókienniczej, co doprowadziło do przekształcenia miasta z ośrodka rzemieślniczo-rolniczego w dość prężny, przemysłowy. Jednak pierwsze lata nie zapowiadały takiej pomyślności. Wpierw zmarła córka, która pogrążyła rodziców w żałobie, a potem na przełomie lat 1804/1805 wystąpiła epidemia cholery, przyczyniając się do śmierci 1/3 mieszkańców.

Kolejni właściciele – Leon (syn Józefa) oraz jego synowie – Stanisław i Ludwik podnieśli znaczenia Bełchatowa poprzez postawienie zboru luterańskiego (istniejącego w latach 1830-1984; został rozebrany), otwarcie szkoły kształcącej na poziomie elementarnym (podstawowym), poczty oraz apteki. Ściągali również nowych mieszkańców (tak zwana druga fala niemieckich kolonistów), gotowych zamieszkać w mieście, mającego szerokie perspektywy rozwoju.


Niewątpliwie jednak głowę na karku w zarządzeniu rodzinnym majątkiem miał Ludwik. Stanisław zaś zajął się działalnością społeczną i polityczną oraz kulturalną. A poza tym był także historykiem. Zdobył bowiem staranne wykształcenie – wpierw w konwikcie u pijarów, a potem we Frankfurcie nad Odrą, gdzie studiował prawo. W czasach istnienia Księstwa Warszawskiego zdobył szlify w wyuczonym zawodzie jako zastępca prokuratora w Trybunale Kaliskim. Jednak prawniczy styli życia nie pociągał go. Oddał się gospodarzeniu, pierw majątkiem żony Izabeli z Babskich, w miejscowości Chojne, a potem darowanym od własnego ojca w Domiechowicach.

Jednocześnie interesował się sprawami publicznymi. W 1820 r. został posłem na Sejm Królestwa Polskiego. Zasiadał w nim do 1831 r. Ze względu na swoje liberalne poglądy, związał się z opozycją kaliską, określaną również mianem kaliszan. Kierowali nią Bonawentura i Wincenty Niemojewscy. W swoim programie odwoływali się do poglądów francuskiego myśliciela Benjamina Constant, jednego z filarów liberalizmu. Stanisławowi takie poglądy odpowiadały. Zresztą sam dał się poznać jako polityczny pisarz. W broszurze „Myśl o handlu naszym” sprzeciwiał się ingerencji rządu w gospodarkę. Ponadto postulował zrównanie w prawach obywatelskich Żydów, co nie było popularnym poglądem. W okresie powstania listopadowego opowiedział się po właściwej stronie. Zresztą ostatni Rząd Narodowy Królestwa Polski powołany przez powstańców był kierowany przez kaliszan, choć sam Stanisław nie znalazł się w jego składzie. Po upadku zrywu narodowowyzwoleńczego wycofał się z życia politycznego, oddając się całkowicie publicystyce.


Za interesujące z perspektywy współczesności mogą wydać się prace historyczne, w których opisał wydarzenia, których był uczestnikiem lub bezpośrednim świadkiem. Zajął się także tematyką powstania państwa Polskiego w średniowieczu. Za wart odnotowania należy pogląd wyrażający potępienie dla tezy wywodzącej Polaków od Lechitów, którą dobitnie określił mianem „absurdum historyczego”. Ponadto dał się poznać jako twórca bajek, satyr i komedii, bazując na klasycystycznych formach epoki oświecenia. Co ciekawe, Teatr Narodowy w Warszawie w 1821 r. wystawił jego sztukę „Dziwak”.

Dalekosiężne plany braci Kaczkowskich pokrzyżowały długi, które zaciągali pod szereg inwestycji. Brak możliwości spłaty zadłużenia skutkował zlicytowaniem Bełchatowa w 1867 r. Wpierw nabył je Ernest Ludendorf ze Szczecina, a potem Reinhold Spiller. Trzy lata później pozbawiono osadę praw miejskich. Dwór jednak stał opuszczony i popadał w ruinę. Przebywał w nim znany w tamtych czasach przywódca bandytów, niejaki Orliński. Dowodzić temu miał napis na jednej ze ścian, pozostawiony przez herszta.


Dopiero w 1887 r. nieruchomość – budynek wraz z przyległym terenem zakupił Henryk Hellwig (1830-1919), który przeprowadził się do Bełchatowa z Tuszyna. Jego rodzina, podobnie jak Kowalewskich, Rychłowskich i Kaczkowskich, pozytywnie zapisała się na kartach historii „małej ojczyzny” znad Rakówki. Mieli swój udział w dynamicznym rozwoju między innymi poprzez założenie browaru. Równolegle powstały nowe fabryki, sąd, gmach biblioteki oraz elektrownia.

Sami Hellwigowie przybyli do Królestwa Polskiego z Palatynatu Reńskiego w 1816 r., rok po zakończeniu obrad kongresu wiedeńskiego, na którym zapadła decyzja o przyznaniu ojczyzny Henrego Charlesa Królestwu Bawarii. Doczekał się siedmiorga dzieci, w tym Henryka, legitymującego się francuskim paszportem, który jako mieszkaniec Tuszyna, postanowił w 1887 r. nabyć bełchatowskie włości. On zaś doczekał się godnego następcę w osobie Alberta (1856-1939), członka Polskiej Organizacji Wojskowej, działacza kulturalnego i oświatowego, burmistrza Bełchatowa (w latach 1926-1927), związanego ślubnymi węzłami z Bronisławą z domu Janusz (1868-1927), z którą doczekał się czwórki dzieci oraz kilkorga wnucząt, którzy nie tylko zapisali się złotymi głoskami w historii Bełchatowa, ale również Polski.


Pierw jednak należy wspomnieć o Zofii, córce Alberta i Bronisławy, która zaopiekowała się własnym ojcem, pomagając mu przy prowadzeniu gospodarstwa. Jednak w okresie międzywojennym dotknęły Hellwigów problemy natury finansowej. Zmuszeni poszukiwaniem nowych środków na pokrycie wydatków, podjęli decyzję przeznaczeniu części dworu na mieszkania do wynajęcia. We wrześniu 1939 r. do jednego z nich wprowadzili się Olszewscy, którzy dziesięć lat później stali się właścicielami majątku.

W bliskim otoczeniu dworu, na terenie parku, znajduje się grób Anieli i Stefana Hellwigów. Ich miłość była naznaczona dziejowymi wydarzeniami, a przez to tragiczna, jak i romantyczna. W trakcie wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1921 opowiedzieli się po polskiej stronie – on jako żołnierz 2. Pułku Piechoty Legionów (jednostka wywodząca swój rodowód z czasów legionowych z przełomu XVIII i XIX wieku), ona zaś jako sanitariuszka w jednym z warszawskim szpitali. Gdy dotarła do nie tragiczna informacja, że Stefan zginął w czasie walk. Nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanego, targnęła się na własne życie. Jej czyn poruszył serca i w efekcie razem spoczęli w Bełchatowie.


Miłość tych dwojga stała się lokalnym podaniem, opowiadanym każdemu nowemu pokoleniu mieszkańców znad Rakówki jako przykład wierności i bezwarunkowego uczucia. Ale i Bronisław Hellwig (1920-1945) wywołuje poczucie dumy wśród bełchatowian. Ten młody człowiek w okresie II wojny światowej wykazał się patriotyczną postawą. Harcerz i żołnierz Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej, członek oddziału dywersji Kierownictwa Dywersji AK (KEDYW-u) „Agat”, a po zmianie nazwy – „Pegaz”. Brał udział w spektakularnym zamachu na znienawidzonego przez warszawiaków Franza Kutscherę – szefa SS i policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa w dniu 1 lutego 1944 r. W tym samym roku „Bruno”, bo takim pseudonimem posługiwał się Bronisław, uczestniczył w powstaniu warszawskim w ramach batalionu „Parasol”. Mimo odniesienia ciężkich obrażeń, przeżył zryw mieszkańców stolicy. Zmarł w lipcu 1945 r. w wyniku nawrotu choroby, będącej pokłosiem wojennych ran. Pozostawił po sobie córkę, która upamiętniła swojego ojca poprzez publikację książki poświęconej jego osobie. Pamięć o nim oraz Anieli i Stefanie jest żywa wśród mieszkańców Bełchatowa, stanowiąc o ich tożsamości małej ojczyzny.

W 1939 r. do dworku wprowadzili się małżonkowie Olszewscy wraz dwoma synami. Jak zostało już wspomniane, dziesięć lat później wykupili nieruchomość wraz z parkiem od rodziny Hellwigów. Oni – podobnie jak poprzedni mieszkańcy – zapisali się pozytywnie w dziejach Bełchatowa. Wacław (1853-1966) oraz jego syn – również Wacław (1918-1984) stali się uznanymi lekarzami, którzy w czasie wolnym od obowiązków zawodowych, udzielali się społeczne na rzecz lokalnej społeczności. Ten pierwszy, zanim zjawił się w mieście nad Rakówką, musiał stawić czoła własnej rodzinie, która nie chciała zaakceptować jego związku z Janiną z racji tego, że był Rosjanką oraz wyznania greckokatolickiego. Na nic zdały się argumenty, że przeszła na wiarę męża oraz spolszczyła imię (pierwotnie nazywała się Nina Tichonowna Łosiewa). Wacław nie zamierzał poddawać się presji familii i opuścił rodzinne strony, osiadając w Lesznie. Dopiero w 1935 r. lekarz, który zdobył wykształcenie na moskiewskiej uczelnie (gdzie też poznał żonę), osiadł w Bełchatowie.


Drugi Wacław podążył śladami, pod względem wyboru zawodu, za rodzicami (matka również była uznaną lekarką), choć początkowo nic na to nie zapowiadało. Egzamin dojrzałości zdał jeszcze w okresie międzywojennym w Piotrkowie Trybunalskim. Także przed wybuchem II wojny światowej wstąpił na studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, ale zostały przerwane atakiem III Rzeszy na Polskę. W trudnym latach dla wielu rodaków, wykazał się patriotyczną postawą, działając w konspiracji. Zapłacił za to aresztowaniem przez gestapo w Bełchatowie. Po wyzwoleniu miasta spod okupacji niemieckiej przez wojska ZSRR, zajął się współtworzeniem obywatelskiej milicji, której celem było zabezpieczenie między innymi magazynów z żywnością, do czasu ustanowienia nowych władz. Poza tym wraz z rodzicami zajął się organizacją służby zdrowia w mieście.

Mógł także zdobyć wyższe wykształcenie. Wybrał się na studia lekarskie do Łodzi. W 1951 r. uzyskał stosowny dyplom. Wkrótce potem rozpoczął karierę naukową, którą przerwał w 1967 r. Skomplikowana sytuacja polityczna na uczelni oraz problemy natury prywatnej skłoniły Wacława do takiej decyzji. Osiadł w Bełchatowie, oddając się w pełni leczeniu mieszkańców, a także społecznej działalności. Dwukrotnie żonaty. Doczekał się córki, która podobnie jak ojciec i dziadek została lekarzem, tyle że psychologiem.


Warto również podkreślić, że W. Olszewski był poetą. Jego wiersze były publikowane na łamach „Arkany”, „Dziś i jutra”, „Tygodnika Powszechnego” czy „Warszawy”. A zadebiutował na łamach „Szpilek”. Chętnie uczestniczył w wieczorach poetyckich organizowanych nie tylko w Łodzi. Wydał również kilka tomików wierszy. Jednak wraz z rozwojem PRL i co za tym szło cenzury, jego aktywność na tym polu słabła. 

Niemniej jego wiersze cechowała pewnego rodzaju satyra jak w poniższym liryku:
„Śniegu niewiele, kobiet mnóstwo,
każda urocza, każda bóstwo,
narty do kąta rzucił Eros:
Niech żyje miłość – śmierć frajerom!”


Do dziś w Bełchatowie jest kultywowana pamięć o nim. Został patronem ogólnopolskiego konkursu poetyckiego. Ten lekarz i poeta dał się poznać także jako aktywny działacz Towarzystwa Przyjaciół Bełchatowa oraz innych organizacji.

Po śmierci Wacława w 1984 r., dwór opustoszał. Trzy lata później władze Bełchatowa zdecydowały się nabyć nieruchomość wraz z otaczającym ją parkiem. Działo się to w okresie intensywnego rozwoju miasta z racji realizowania znaczących inwestycji, jakimi były i są kopalnia węgla brunatnego oraz elektrownia. Jednocześnie wśród mieszkańców zrodził się pomysł stworzenia muzeum, które przybliżałoby nowym pokoleniom bełchatowian oraz turystom dzieje miasta. Pod tym kątem rozpoczęły się prace renowatorskie w zabytkowym dworze, które zakończyły się w 1998 r. Wtedy to muzeum, istniejące od trzech lat, przeniosło się z tymczasowej siedziby do docelowej.


Wśród pomysłodawców muzeum wymienia się kilka nazwisk jak Wacława Olszewskiego (tego drugiego) czy Bogusława Dziedzica, który jako pierwszy pokierował placówką powstałą w 1995 r. Był też inicjatorem powstania Społecznego Komitetu Założycielskiego Muzeum. Warto jednak zaznaczyć, że idea stworzenia miejsca ukazującego historię Bełchatowa pojawiła się znacznie wcześniej. W latach 70. XX wieku jej orędownikiem był Jan Wieczorkiewicz, ówczesny przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej. Za jego przyczyną zaczęły powstawać szkołach izby tradycji. Uczniowie, nauczyciele oraz lokalni działacze PTTK zaczęli gromadzić pamiątki związane z dziejami miasta. Jednak okres transformacji ustrojowej sprawił, że część tych miejsc została zlikwidowana, a cenne zbiory znalazły się w niebezpieczeństwie. Stąd też potrzeba stworzenia muzeum stała się wyrazistsza. Dziś możemy je podziwiać na ekspozycji w dawnym dworze na stałej wystawie „Wnętrza dworskie”.

Piotr Ossowski



Bibliografia:
Antczak A., Baranowska M., Bojanowski B. i in., Bełchatowianie. Historia miasta i regionu, Bełchatów 2008.
Bełchatów. Opowieść o dwóch miastach, red. M. Basińska, Bełchatów 2014.
Brzeziński K., Gramsz A., Bełchatów. 120 impresji o rozwoju miasta, Łódź 2008.
Chmielewski M., Zarys historii Bełchatowa, [w:] Bełchatów. Szkice z dziejów miasta, red. D. Rogut, Piotrków Trybunalski 2005, s. 77-102.
Gicgier T., Wacław Olszewski, „Dziennik Łódzki” 1995, nr 121 z 25 maja, s. 12 i nr 122 z 26 maja, s. 8.
Kozłowski J., Muzeum Regionalne w Bełchatowie, „Wędrownik” 2000, nr 2, s. 55-57.
Kuszneruk M., Ulica Stanisława Kaczkowskiego, „Tydzień. Ilustrowany tygodnik popularny” 1996, nr 5 z 31 stycznia, s. 7.
Parzyński W., Zabić Franza Kutscherę, Gdańsk 2015.
Perełka architektury, „Trybuna Łódzka” 2001, nr 104 z 5-6 maja, s. III.
Poradowski R., Wacław Olszewski, „Panaceum” 2013, nr 2.
Spacerkiem po Bełchatowie, red. M. Basińska, A. Cieślak, Ł. Kwiecień i in., Bełchatów 2013.
Więckowska H., Kaczkowski Stanisław, Polski Słownik Biograficzny, tom XI, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964-1965, s. 377.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz