Lutowe spotkanie w ramach cyklu „Plus czy minus” w
Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi dotyczyło biografii Julii
Brystygierowej, komunistycznej działaczki (związanej z KPP, PPR, PZPR), która w
nowej rzeczywistości po 1945 r. zajmowała wysokie stanowisko w aparacie
bezpieczeństwa, a wokół której namnożył się szereg mitów. Prowadzący – dr
Mikołaj Mirowski spróbował więc odmitologizować postać zapraszając do dyskusji
Patrycję Bukalską – autorkę książki pt. „Krwawa Luna”, ale i „Sierpniowych
dziewczyn`44” – oraz Przemysława Stępnia, doktoranta Instytutu Historii
Uniwersytetu Łódzkiego, który swoją dysertację naukową poświęcił osobie J.
Brystygier.
Wybór
zainteresowania przez gości taką a nie inną postacią wynikał z ciekawości, kim
ona była. Pani P. Bukalska przy pisaniu książki o kobietach w powstaniu
warszawskim zastanawiała się, jak to było stanąć po złej stronie. Stworzyła
nawet na pulpicie swojego komputera specjalny katalog zatytułowany „złe
kobiety”, do którego trafiła między innymi J. Brystygier. Zaś P. Stępnia
zaciekawiła niezachwiana ideowość oraz wiara w komunizm postaci, na temat
której powstała niesamowita ilość historii, w dużej mierze wyssanych z palca.
Przede wszystkim jednak, co należy wyraźnie podkreślić, wysokie stanowisko w
aparacie bezpieczeństwa objęła kobieta legitymująca się tytułem doktora nauk na
tle mężczyzn – funkcjonariuszy słabo wykształconych. Poza tym, co wyraźnie
zaznaczył P. Stępień, jej pozycja była znacznie większa, niż to wynikało z
zajmowanego stanowisko. Przekonał się o tym niejeden działacz partyjny, co w
ostatecznym rozrachunku budziło złość i zazdrość ze strony pracujących z nią
ubowców.
Oboje prelegenci zgodzili się, że to właśnie funkcjonariusze
aparatu bezpieczeństwa odpowiadali za rozsiewanie plotek na temat J.
Brystygier. Do najbardziej znanych należy mit dotyczący jej bezpośredniego
udziału w brutalnych przesłuchaniach oraz sadystycznego podejścia do
uwięzionych. Zarówno P. Bukalska jak i P. Stępień nie znaleźli dowodów
potwierdzających to wyobrażenie. Podkreślili jednak, że wiedziała, jak
wyglądały przesłuchania więźniów. Zdarzało się jej rozmawiać z osadzonymi, ale
były to na ogół spokojne konwersacje. Padło wręcz stwierdzenie, że UB stosowało
metodę „dobrego i złego policjanta”, gdzie rola dobrego przypadała właśnie J.
Brystygier. Jednak – i tu znowu prelegenci byli zgodni – wysnuli wniosek, że
tak wysoki funkcjonariusz jak ona nie mogła zajmować się bezpośrednio
przesłuchaniami z racji nadmiaru obowiązków.
Drugi mit – również mocno eksponowany – dotyczył
nawrócenia J. Brystygier pod koniec życia. Zarówno P. Bukalska jak i P. Stępień
nie znaleźli dowodów jej konwersji. Przyczyn rozwoju tej plotki widziano w
częstych wizytach, z którymi zresztą się nie kryła, jakie składała Towarzystwu
Opieki nad Ociemniałymi w Laskach prowadzonym przez osoby duchowne. Oboje
prelegenci wysnuli wniosek, że tamtejsze środowisko otwartych katolików musiało
odpowiadać wykształconej J. Brystygier. Przy okazji wspomniano, że miała dobre
– prywatne relacje z prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim. Mieli bowiem ze sobą
rozmawiać na tematy religijne i filozoficzne. Ona sama bowiem napisała doktorat
z pogranicza filozofii i historii tematycznie odpowiadający epoce
średniowiecza. Jeden z widzów spotkania był wręcz zaskoczony ich poprawnymi
stosunkami, dlatego doprecyzowano, że tematyka spotkań nie dotyczyła działań
Kościoła rzymsko-katolickiej oraz spraw resortowych.
Niewątpliwie jednak publiczność była zainteresowana
tą nietuzinkową postacią, która – jak zaznaczył prowadzący spotkanie – stała
się swoistą ikoną popkultury. Nie tylko powstał film Ryszarda Bugajskiego
„Zaćma” wzorowany na życiu J. Brystygier, ale i postać kreowana przez Magdalenę
Cielecką w serialu „Czas honoru”. Jednocześnie można było nabyć książkę P. Bukalskiej
„Krwawa Luna”. A w przyszłości należy się spodziewać kolejnego spotkania poświęconego
J. Brystygier przy okazji promocji książki P. Stępnia.
Piotr Ossowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz