Regiony

środa, 1 marca 2017

Pałac w Starym Gostkowie

Stary Gostków leży w województwie łódzkim, powiecie poddębickim, gminie Wartkowice, której siedziba jest zlokalizowana właśnie w tej małej wsi nad rzeką Ner. W klasycystycznym pałacu należącym niegdyś do szlacheckich rodzin. Pierwsza wzmianka pochodzi z końca XIV wieku – z 1391 r. Od samego początku Stary Gostków znajdował się we władaniu ziemian. Wpierw Gostkowskich, którzy wydali znamienitego pisarza skarbu koronnego i autora dość rewolucyjnych rozpraw na tematy ekonomiczne – Wojciecha, żyjącego w XVII wieku. Później dobra przeszły w ręce Załuskich herbu Junosza. W 1785 r. zakupił je od Teofila Wojciecha, swojego kuzyna Bogumił (ich ojcowie byli braćmi), który w 1802 r. wzniósł pałac w stylu klasycystycznym według projektu Hilarego Szpilowskiego.



Obaj Załuscy zostali zaliczeni przez Kaspera Niesieckiego, autora herbarza polskiej szlachty, do tak zwanej trzeciej linii rodu, zapoczątkowanej przez Hieronima, pełniącego swego czasu funkcję kasztelana rawskiego. Miał on ożenić się z Ludwiką Wierzbowską, która w posagu wniosła dobra Łasku. Z tego związku był Jan Prosper (1700-1745), który piastował stanowisko kuchmistrza litewskiego i dostąpił zaszczytu odznaczenia Orderem Orła Białego. W trakcie wolnej elekcji w 1733 r. poparł kandydaturę Stanisława Leszczyńskiego. Zginął w zasadzce (K. Niesiecki nie sprecyzował okoliczności). Zdążył się jednak ożenić z Wiktorią Szołdrską herbu Łodzia (1710-1775) i doczekać dwóch synów i pięciu córek. A dla wspomnianych we wcześniejszym akapicie dwóch Załuskich okazał się być dziadkiem, którego niestety nie mieli okazji poznać.

Najstarszym synem Jana Prospera był Ignacy (1733-1777), który wykonywał czynności starosty chęcińskiego i zawichoskiego oraz uczestniczył w sejmie koronacyjnym Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 r. Podobnie jak ojciec został odznaczony Orderem Orła Białego. Dwukrotnie stanął na ślubnym kobiercu. Z pierwszego małżeństwa z Marianną Dębińską herbu Rawicz pochodził wspomniany wyżej Teofil Wojciech (1760-1831), starosta chęciński, kasztelan buski, podskarbi nadworny koronny. W 1787 r. został uhonorowany – podobnie jak ojciec i dziadek – Orderem Orła Białego. W późniejszych latach nie przyniósł chluby swojej rodzinie. Zdecydowanie sprzeciwił się wprowadzeniu Konstytucji 3 Maja przystępując do konfederacji targowickiej. Uczestniczył nawet jako poseł na sejmie grodzieńskim (ostatnim w dziejach Rzeczypospolitej), posłusznie wykonując zalecenia rosyjskiego ambasadora Jakuba Sieversa.

Warto zaznaczyć, że synowie Teofila Wojciecha – Józef Bonawentura (1787-1866) i Karol (1794-1845) – w przeciwieństwie do ojca – wykazali się patriotyczną i bohaterską postawą, biorąc aktywny udział w powstaniu listopadowym. Poza tym wspomnieć należy, że nabyte przez familię uzdrowisko w Iwoniczu na Podkarpaciu w 1793 r., przeszły w ręce tego drugiego i pozostało we władaniu Załuskich z tej gałęzi do 1945 r.



Bratem Ignacego, synem Jana Prospera był Marcin Załuski (1734-1765), pozostający w służbie wojskowej. Wraz z małżonką Walewską doczekał się dziedzica – Bogumiła (ur. 1750 r.). Ten zaś – co już było wspomniane wcześniej – postawił pałac w Starym Gostkowie. Ożenił się z Agnieszką Jabłkowską (ur. 1760), która urodziła mu syna (młodo zmarłego) i dwie córki. Pierwsza z nich – Marianna (ur. 1790 r.) związała się z Jakubem Wojciechem Lipskim herbu Grabie. Na ślubnym kobiercu stanęli w kościele w pobliskich Wartkowicach. Doczekali się dwójki dzieci, z których jedno zmarło wcześnie. Sędziwego wieku dożyła ich córka – Agnieszka (ur. 1819 r. w Gostkowie – 1890 r.), która wyszła za mąż za Stanisława Baranowskiego, uczestnika powstania listopadowego i właściciela majątku w Marszewie. Po jego śmierci zatroszczyła się gospodarstwem. Pisała także wiersze, często nawiązując do wielkopolskich podań i legend.

Trzecim dzieckiem Bogumiła i Agnieszki była Tekla (1793-1855), która odziedziczyła dobra w Starym Gostkowie. Podobnie jak starsza siostra wzięła ślub w pobliskim kościele w Wartkowicach. Wyszła bowiem za Józefa Antoniego Wierzchleyskiego herbu Berszten (1786-1839), zmarłego w Gostkowie. Doczekali się aż dziesięciorga dzieci, z czego kilkoro dożyło sędziwego wieku. Córki, które były wydawane za mąż, brały ślub we wspomnianym już kościele.



W drugiej połowie XIX wieku majątek w Gostkowie znalazł się w posiadaniu rodziny Skrzyńskich herbu Zaremba. Znaleźć można informację, że Aleksander (1814-1892) był już uważany za dziedzica tychże ziem. Potwierdzenie tego faktu można znaleźć między innymi w drugim tomie „Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich”, wydanego w 1881 r. Jego wnuk i zarazem imiennik był ostatnim z tegoż rodu i zarazem szlachty w ogóle, który gospodarzył w tej miejscowości. W okresie międzywojennym wielkość gospodarstwa oszacowano na 320 hektarów.

Aleksander Skrzyński, wnuk, przyszedł na świat 2 września 1893 r. ze związku Gabriela Żelisława Skrzyńskiego i Marii Łaszczyńskiej herbu Wierzbna jako najmłodsze ich dziecko. Miał starszego brata Ludwika (1885-1945) i siostry – Zofię (1887-1979) i Gabrielę (1889-1977), które zostały oddane do zakonu urszulanek. Młody dziedzic był jednak dość dobrze przygotowany do swoich obowiązków. Zdobył nie tylko staranne wykształcenie – ukończył studia w Wyższej Szkole Rolniczej w Warszawie, tytuł inżyniera rolnika zdobył w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w 1925 r. – ale i doświadczenie w rodzinnym majątku w Nowej Wsi. Warto podkreślić, że jego ojciec był ponadto właścicielem gospodarstw położonych w Ujeździe i Wartkowicach. Po śmierci Gabriela Żelisława Stary Gostków przypadł Aleksandrowi, a Ludwikowi Nowa Wieś.



Jednak wielki kryzys gospodarczy w okresie międzywojennym nadwyrężył finanse rodziny, dlatego młody szlachcic musiał się nająć do pracy. Najpierw parał się jako administrator majątków takich rodzin jak Klemensów czy Zamoyskich. Potem zaś znalazł zatrudnienie w Towarzystwie Eksploatacji Soli Potasowej na terenie województwa łódzkiego.

Po wybuchu II wojny światowej A. Skrzyński znalazł się w niebezpieczeństwie. On, podobnie jak cała rodzina, został aresztowany przez niemieckiego okupanta. Trafił do więzienia w Łęczycy. Stamtąd został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau i Mauthausen-Gusen. W tym ostatnim jego życie dobiegło kresu – zmarł 14 kwietnia 1940 r. Więcej szczęścia miały żona oraz dzieci A. Skrzyńskiego. Ożenił się z Antonią Górską herbu Ślepowron (1893-1981), z którą doczekał się aż sześciorga potomstwa, w tym pięciu córek (trzy zostały wydane za mąż) oraz jednego syna – Jerzego (ur. 1930 r.). Cała familia została aresztowana przez niemieckie władze i przetransportowana do Łęczycy. Tam nastąpiło rozłączenie. Żona, dzieci oraz teściowa zostały zesłane do Generalnego Gubernatorstwa.



W świetle powyższych faktów za błędną należy uznać informację, że pałac w Starym Gostkowie postawił Zygmunt Grudziński. Jego familia, podobnie jak i inne, które są wymieniane przy okazji opisywania tegoż obiektu, należała także do właścicieli majątku nad Nerem.

Sama miejscowość stała się także świadkiem bitwy, która rozegrała się w dniach 29-30 października 1914 r. między żołnierzami armii austriackiej, wspieranej przez polskich legionistów pod dowództwem Mieczysława Norwida-Neugebauera, a carskim wojskiem. Wydarzenie to w okresie międzywojennym zostało upamiętnione symbolicznym kamieniem w centrum wsi.



Projektantem pałacu w Starym Gostkowie był wspomniany H. Szpilowski (1753-1827), który doczekał się swojego biogramu w Polskim Słowniku Biograficznym. Szacuje się, że zaprojektował ponad 60 budynków mieszkalnych, świątyń czy budowli użyteczności publicznej. Pełnił funkcję architekta miejskiego w Warszawie w okresie pruskiego zaboru oraz Księstwa Warszawskiego. Wraz z synem Sylwestrem przeprowadził inwentaryzację sal w warszawskim zamku królewskim. Dzięki niemu została przeprowadzona renowacja kolumny Zygmunta III Wazy – osobiście nadzorował prace. Wykładał na Uniwersytecie Warszawskim przedmioty z zakresu architektury niższej oraz rysunku praktycznego wszystkich budowli. Finansowo wsparł insurekcję kościuszkowską w 1794 r. Wcześniej jednak ożenił się z Marianną Patrońską. Mieli tylko jednego syna – wspomnianego Sylwestra. Po śmierci H. Szpilowski został pochowany na nieistniejącym dziś cmentarzu świętokrzyskim w Warszawie. Pochówki na tejże nekropolii odbywały się przez blisko 50 lat (1781-1836). Szybko jednak popadła w zapomnienie. W tej sytuacji władze Warszawy zdecydowały się na likwidację, którą przeprowadzono do końca 1860 r. Większość rodzin zdecydowała się przenieść swoich zmarłych na Powązki – służyły temu stosowane udogodnienia ze stron władz. W ostatecznym efekcie nie zachował się nagrobek dość płodnego architekta, o którym specjalnie za dużo  - poza dorobkiem – nie wiadomo.

H. Szpilowski zaprojektował, bądź też mu się przypisuje autorstwo szlacheckich rezydencji w Walewicach k. Łowicza, Słubicach k. Gostynina, Okalewie, Rudkach k. Szamotuł, Tułowicach, Czerwonce k. Sochaczewa czy Nawrze k. Włocławka. Podobnie rzecz się przedstawia z obiektami sakralnymi w Aleksandrowie Łódzkim, Osmolinie, Zaborowie czy Tomaszowie Mazowieckim (w tym przypadku mowa o zborze ewangelickim). Do jego portfolio należy zaliczyć także ratusze w Grójcu, Mogielnicy czy Warce. W całej swej twórczości wzorował się na takich tuzach jak Efraim Schröger oraz Bogumił Zug. 



Zabytkiem wartym uwagi każdego turysty, który zwiedza zachodnie rubieże województwa łódzkiego, jest wspomniany pałac w Starym Gostkowie, który idealnie ukazuje kunszt H. Szpilowskiego. Mimo że dziś znajduje się w nim Urząd Gminy Wartkowice, to bez problemu można wejść do środka, aby móc podziwiać zachowane polichromie wykonane w technice temperowej z lat 1809-1812 nieznanego autorstwa oraz piękne klasycystyczne piece, które przetrwały pożogę II wojny światowej. Nim jednak przekroczymy próg pałacu, należy zwrócić uwagę na front ozdobionymi czterema kolumnami z portykiem w stylu jońskim. Nad nimi – we fryzie została umieszczona łacińska sentencja "Superanda omnis fortuna ferenda es", czyli "Umieć pogodzić się z losem". Sam zaś budynek został rozplanowany na planie prostokąta z półkolistym ryzalitem od strony parku (i rzeki Ner). Świetność dawnego parku bezpowrotnie minęła. Jednak po dziś zachowały się resztki alei grabowej i modrzewiowej. Poza tym w skład zespołu parkowo-pałacowego wchodzą dwie klasycystyczne oficyny ze zdobionymi portykami.

Pałac w Starym Gostkowie od zniszczenia uratował Antoni Pawenda. W 1947 r. objął stanowisko kierownika Stacji Unasienniania Zwierząt. W okresie przedwojennym pełnił funkcję administratora majątków ziemskich na terenie Kujaw. Stąd też miał wyczucie smaku i poszanowania dla polskiej tradycji szlacheckiej. Chcąc uniknąć postępującego niszczenia pałacu, zaczął stopniowo przywracać mu należny blask. Zaczął od podstawowych prac jak wstawienie szyb, załatanie dziur w dachu czy naprawienia sfatygowanej drewnianej podłogi. W latach 1962-1965 prof. K. Dąbrowski przeprowadził renowację zabytkowych fresków wewnątrz budynku. Efekt tych prac można podziwiać po dziś.

Piotr Ossowski

Bibliografia:
Getko-Kenig M., Szpilowski (Szpilewski) Hilary, „Polski Słownik Biograficzny” 2013, tom 49/1, zeszyt 200, s. 1-3.
Górski K.J., Aleksander Skrzyński, [w:] Ziemianie Polsce XX wieku, red. T. Epstein, Warszawa 2010, s. 147-149.
Niesiecki K., Herbarz Polski. Tom 11, Lipsk 1839-1845, s. 489-492.
Olszewski B., „Na poły frasunek ominie, siedząc z czarą przy kominie”, „Gazeta Łódzka” 1993, nr 276 z 26 listopada, s. 7.
Poradowski R., Urząd w pałacu, „Nad Wartą 1999, nr 42 z 20 października, s. 12.
Ruszkowski A., Sieradz i okolice, Sieradz 2000, s. 133. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz