niedziela, 26 lutego 2017

Wykład profesora Krzysztofa Lesiakowskiego

W miniony czwartek (23 lutego 2017 r.) w łódzkim Muzeum Fabryki (działającym na terenie dawnego kompleksu fabrycznego Izraela Poznańskiego, a obecnie Centrum Handlowego Manufaktura) miał miejsce wykład prof. nadzw. dr hab. Krzysztofa Lesiakowskiego „Strajki w Łodzi w latach 1945-1971”, uczonego związanego z Uniwersytetem Łódzkim, autora biografii Mieczysława Moczara (Mieczysław Moczar „Mietek”. Biografia polityczna, Warszawa 1998), a przede wszystkim książek poświęconych właśnie strajkom w Łodzi w okresie po 1945 r. (np.: Strajki robotnicze w Łodzi 1945–1976, Łódź 2008) oraz dotyczących nie tak odległej historii (Jarocin w obiektywie bezpieki, Warszawa 2004 – współautor) i innych. I jednocześnie promotora mojej rozprawy doktorskiej o Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej.


Profesor K. Lesiakowski, przechodząc po powitaniu do tematu wykładu, wskazał na trzy okresy w latach 1945-1971, kiedy to łódzcy robotnicy podejmowali na szeroką skalę akcje strajkowe. Pierwszy rozpoczął się, gdy trwały jeszcze działania wojenne na frontach II wojny światowej. Protestacyjna fala uległa osłabieniu w 1947 r. Nie oznaczało to jednak braku przerw w pracy i sięgania przez pracowników po najostrzejszy oręż walki z pracodawcą (w tym przypadku trzeba dodać, że także z komunistyczną władzą PRL). Jednak ich skala była znikoma w porównaniu z latami 1945-1947. Drugi okres to czas zapoczątkowany społecznym wystąpieniem w Poznaniu w dniach 28-29 czerwca 1956 r. Mimo brutalnego stłumienia, obywatele PRL podjęli akcje strajkowe i protestacyjne w innych miastach. Nie zabrakło takowych i w Łodzi, choć ich szczególna intensyfikacja nastąpiła dopiero w 1957 r. Wówczas to doszło do strajku łódzkich tramwajarzy (o czym pisałem TU), porównywanego do Poznańskiego Czerwca. Profesor K. Lesiakowski podkreślił znaczenie tego protestu przez brak możliwości jego zatuszowania. Mimo podjętych prób zaangażowania pracowników innych przedsiębiorstw, nie udało się osiągnąć zamierzonego celu. Dość jednak powiedzieć, że zainteresowanie łódzkim strajkiem wykazały zagraniczne media oraz przedstawiciel ambasady USA. Brutalne stłumienie przez ZOMO – po raz pierwszy ta formacja została użyta do pacyfikacji właśnie w Łodzi – zakończyło ten dwudniowy strajk. Choć pojawiają się głosy, że w innych częściach kraju doszło do wcześniejszego użycia tej formacji, to jednak swoisty chrzest bojowy ZOMO przeszło w drugim pod względem liczebności mieście PRL.

Trzeci okres, wyszczególniony przez prof. K. Lesiakowskiego dotyczył w zasadzie trzech miesięcy od grudnia 1970 r., kiedy to w wyniku wprowadzonych podwyżek cen żywności przed świętami Bożego Narodzenia zastrajkowali robotnicy Trójmiasta i Szczecina oraz innych miast, do lutego 1971 r., kiedy to odnowiona personalnie władza PRL cofnęła grudniową decyzję w sprawie cen. Choć w Łodzi nikt nie zginął jak w Gdyni, to właśnie determinacja łódzkich włókniarek przyczyniła się do osiągnięcia wspólnego celu wszystkich strajkujących w kraju. I właśnie przez ten wzgląd należy pamiętać o łódzkim strajku z lutego 1971 r. oraz wzmiankować o nim przy omawianiu historii PRL.

Warto jednak zatrzymać się na pierwszym okresie strajkowym (1945-1947) z racji wskazania przyczyn, które pchnęły łodzian do strajków. Można je pogrupować wedle powodów związanych z sytuacją materialną, warunkach pracy, świadomości swojego statusu czy wreszcie polityczno-społecznych. W pierwszym aspekcie prof. K. Lesiakowski zwrócił uwagę  na braki aprowizacyjne, niskie wynagrodzenie (łódzcy robotnicy zarabiali poniżej nie tylko średniej krajowej, ale również znacząco w porównaniu z okresem międzywojennym) oraz złe warunki lokalowe (w Łodzi brakowało wręcz mieszkań). Zresztą samo miejsce pracy wymagało nie tylko uporządkowania po wojennej pożodze, ale również inwestycji. A w tym zakresie nowi właściciele nie kwapili się do działania. Park maszynowy był przestarzały. Niemała część pochodziła jeszcze z XIX wieku. Jednoczesny brak troski o budynki sprawiał, że niejednokrotnie dachy przeciekały. A osłabione stropy wymuszały przenoszenie sprzętu na niższe kondygnacje, co prowadziło do ścisku, który skutkował na przykład rezygnacją z osłon ochronnych, zapewniających bezpieczne użytkowanie. Za to pozyskiwano potrzebną wolną przestrzeń. Tylko jakim kosztem…

Prof. K. Lesiakowski podkreślił ponadto, że łódzcy robotnicy byli zaprawieni w bojach strajkowych. W okresie międzywojennym dochodziło do wielu akcji protestacyjnych. Uczestnicy tych przedwojennych wydarzeń miało je w pamięci. Stąd też nie wahali się sięgnąć po ten oręż po 1945 r. Zresztą mowa tu o ośrodku przemysłowym cechującym się dość dużym odsetkiem wykwalifikowanych robotników (54%) i zawodach mocno sfeminizowanych. Osobną kwestią wśród przyczyny były zagadnienia polityczne. Do osobnej kategorii należy zaliczyć zatargi na tle narodowościowym. Było i tak, że robotnicy jednej z fabryk zaprotestowali przeciwko usuwaniu dawnych właścicieli (niemieckiego pochodzenia). W przypadku późniejszych strajków wspomniane wyżej kwestie – materialnej sytuacji robotników oraz warunków pracy były podnoszone w latach 1956-1957 i 1970-1971.

Prof. K. Lesiakowski opowiadając o akcjach strajkowych niejednokrotnie wskazywał na konkretne zakłady, przedsiębiorstwa, w których doszło do protestów. Szczególnie jednak akcentował – co nie powinno dziwić – te, które miały miejsce w dawnej fabryce Izraela Poznańskiego. Niewątpliwie jednak czas przeznaczony na wykład nie wyczerpał całego tematu. Stąd też z sali pełnej słuchaczy, padały szczegółowe pytania, na które prof. K. Lesiakowski odpowiedział. Kolejny wykład w Muzeum Fabryki już za miesiąc.

Piotr Ossowski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz