poniedziałek, 13 lutego 2017

Morderstwo na Dolnej w Pabianicach

Na pabianickim cmentarzu rzymsko-katolickim znajduje się rodzinna mogiła Ratajczyków. Pomnik poświęcony tej familii zwraca uwagę przechodnia zdjęciem młodego człowieka oraz poświęconemu mu dość długiego epitafium. Ból rodziców po nagłej stracie dziecka daje się odczuć mimo upływu lat. Wiktor Ratajczyk miał 21 lat, gdy jego żywot dobiegł końca 26 grudnia 1935 r. Ten młody człowiek ukończył kolegium nauczycielskie i uzyskał uprawnienia do nauczania dzieci. Jako ochotnik wstąpił do wojska, w którym dosłużył się stopnia podchorążego. W dniach poprzedzających tragedię pracował jako przedstawiciel handlowy monopolu spirytusowego. Z nagrobku nie odczytamy przyczyn śmierci poza jednym, acz bardzo wymownym stwierdzeniem, że „zabiła cię skrytobójcza ręka”.






Morderstwo przy ul. Dolnej 14 w Pabianicach obiło się głośnym echem. Lokalne media poświęcały swoje łamy domysłom, kto dokonał zabójstwa. Sam przebieg przypominał gangsterskie porachunki, sceny z najlepszych kryminałów. Niewątpliwie mordercy byli świetnie przygotowani.

W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia rodzina Ratajczyków została zaproszona na wesele u znajomych. Pojawił się Wiktor, ale po niedługim czasie zostawił weselników i wrócił do domu. Około północy przyszedł ojciec, któremu zabrakło papierosów. Zastał syna z kolegą, który namawiał do powrotu na zabawę. Na pierwszym etapie śledztwa znalazł się w kręgu podejrzanych. Między pierwszą a czwartą w nocy rozegrał się dramat. Sześciu bandytów przedostało się do domu przez stajnię. Wcześniej zabili dwa psy obronne. Jednego otrutą kiełbasą, a drugiego wyprowadzono w pole, gdzie strzałem z rewolweru uśmiercono czworonoga. W tym czasie poza Wiktorem znajdowali się w domu jego dwaj młodsi bracia. Bodaj dwóch bandytów zostało na zewnątrz, stojąc na tak zwanych czatach. Pozostali wkroczyli do środka. Wiktor podjął się nierównej walki obronnej. Sam posiadając broń, zrobił z niej użytek. Jednak przestępcy, również dysponujący rewolwerem i przewagą liczebną, pozbawili go życia. Sekcja zwłok wykazała, że 14 kul trafiło w ciało Wiktora, w tym cztery w czaszkę. Po zastraszeniu młodocianych, obrabowali rodzinę skrytkę, w której było 5 tysięcy złotych i 15 rubli. W pośpiechu opuścili mieszkanie. Skierowali się w stronę miejskiego lasku. Na buty założyli szmaty, aby zmylić psy tropiące. Po dotarciu na umówione miejsce, pozbyli się osłon i odjechali autem w kierunku Łodzi.


Jeszcze rankiem 26 grudnia policja wszczęła pościg, ale do połowy lutego śledztwo nie wykazało sprawców. Wśród różnych teorii, w gronie oskarżonych znalazł się zwolniony na kilka dni przed zabójstwem woźnica Ratajczyków. Wedle innej teorii, wśród bandytów musiał być ktoś zaprzyjaźniony z rodziną, skoro wyprowadził w pole psa i tam go dobił. Można przypuszczać, że morderstwo nie zostało rozwikłane. No chyba że…

Piotr Ossowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz