Poniższy tekst dotyczy wydarzenia, które miało
miejsce w Łodzi w 1976 roku. Po raz pierwszy po 1945 roku Dziennik Łódzki (od 1
VII 1975 wydawany pod tytułem Dziennik Popularny) zamieścił artykuł o
pracownikach MPK, którzy złapali przestępcę, co nie znaczy, że takie zdarzenia
nie miały wcześniej miejsca. Artykuł wart jest uwagi także ze względu na to,
że w latach 70 nie szczędzono krytyki pod adresem pracowników miejskiego
przewoźnika. Świadczą o tym liczne skargi na łamach prasy na brak kultury.
Pojawienie się pochlebnych słów musiało wzbudzić nie lada zdziwienie,
aczkolwiek na pewno moje. Zachowałem oryginalną pisownię łącznie z błędami stylistycznymi.
Ortograficznych nie dostrzegłem.
„W kronikach kryminalnych łódzkiej milicji bodaj po raz pierwszy odnotowano przypadek pościgu tramwajem za włamywaczem.Zdarzyło się to w nocy z poniedziałku na wtorek (z 12 na 13 I 1976 – P.O.). Pracownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego akurat czyścił zwrotnicę na skrzyżowaniu ulic Północnej i Franciszkańskiej, gdy usłyszał brzęk tłuczonego szkła. Spostrzegł, że mężczyzna, który dotąd stał spokojnie przy pobliskim kiosku «Ruchu», teraz przez wybitą szybę wyciąga rozmaite artykuły i upycha je w kieszeni swego płaszcza. Wokół nie było nikogo, kto pomógłby zwrotniczemu w ujęciu włamywacza. Pracownik MPK obawiał się, że jeśli podejmie interwencję w pojedynkę, to tylko spłoszy przestępcę, który łatwo zdoła zbiec. Do powstrzymania się przed działaniem skłonił go też widok nadjeżdżającego z daleka tramwaju. Pewien był, że jego załoga pomoże w ujęciu przestępcy.
„W kronikach kryminalnych łódzkiej milicji bodaj po raz pierwszy odnotowano przypadek pościgu tramwajem za włamywaczem.Zdarzyło się to w nocy z poniedziałku na wtorek (z 12 na 13 I 1976 – P.O.). Pracownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego akurat czyścił zwrotnicę na skrzyżowaniu ulic Północnej i Franciszkańskiej, gdy usłyszał brzęk tłuczonego szkła. Spostrzegł, że mężczyzna, który dotąd stał spokojnie przy pobliskim kiosku «Ruchu», teraz przez wybitą szybę wyciąga rozmaite artykuły i upycha je w kieszeni swego płaszcza. Wokół nie było nikogo, kto pomógłby zwrotniczemu w ujęciu włamywacza. Pracownik MPK obawiał się, że jeśli podejmie interwencję w pojedynkę, to tylko spłoszy przestępcę, który łatwo zdoła zbiec. Do powstrzymania się przed działaniem skłonił go też widok nadjeżdżającego z daleka tramwaju. Pewien był, że jego załoga pomoże w ujęciu przestępcy.
Tymczasem włamywacz, najwyraźniej pewien całkowitej
bezkarności, obrabował kiosk i zaczął się oddalać ul. Franciszkańską w
kierunku ul. Wojska Polskiego. Okazało się, że tramwajem, który nadjechał, był
nocny wagon służbowy MPK. Jego załoga natychmiast podjęła pościg za
włamywaczem, skręcając w ul. Franciszkańską. Zdołano go dogonić przy ul. Wojska
Polskiego. Tu pracownicy MPK zauważyli, że zatrzymał się przy przystanku
autobusowym. Gdy nadjechał autobus linii «154», przestępca wsiadł do niego.
Wtedy jeden z pracowników MPK podbiegł do przystanku i również wsiadł do
autobusu. Gdy autobus ruszył, zbliżył się do kierowcy i powiedział, by jechał
do najbliższej jednostki MO. O godz. 1 w nocy autobus zatrzymał
się przed komisariatem MO na Dołach.
Ujętym, dzięki obywatelskiej postawie pracowników
MPK, sprawcą włamania do kiosku «Ruchu», jest 27-letni Tadeusz S., zameldowany
na stałe z Żychlinie, pracujący w Łodzi. Odebrano mu wszystkie artykuły, które
zrabował. Są to m.in.: papierosy, zabawki, książki oraz 300 złotych w gotówce. Tadeusz
S. przyznał się do dokonania przestępstwa. W areszcie czeka na zakończenie
śledztwa”.
Piotr Ossowski
Źródło: (kt), Tramwajem gonili przestępcę,
a następnie autobusem odwieźli do MO, „Dziennik popularny”, R. XXXII, Nr 10
(8298), 14 I 1976, s. 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz